J e s i e ń...
Jesień to czas, w którym wiele osób wykorzystuje zaległy urlop. Coraz więcej osób preferuje wypoczynek poza krajem, gdzieś w ciepłych krajach, kiedy w Polsce dominuje już chłodniejsza aura...Październik kojarzy nam się z jesiennymi barwami i często padającym deszczem. Grzybiarze przeczesują lasy, a miłośnicy ciepła i pięknej pogody wybierają się na zaległe urlopy do krajów cieplejszych. Niektórzy na długo przed 1 listopada rozpoczynają wędrówkę "na groby" najbliższych, które porządkują, odświeżają i przystrajają wiązankami kwiatów. Są też i tacy (zapobiegliwi), którzy już teraz , a nawet wcześniej rozpoczynają zakup prezentów świątecznych dla swoich bliskich. Ten "akt" który nazywam durnotą, nie preferuję i unikam jak ognia....Nie mniej to, co najbardziej nas w tym okresie aprobuje, to właśnie, którą także lubię, ale nie taką, jaka dziś pod moim niebem - nie jesień zamgloną i szarugą, z padającym deszczem - taka zgniła i nieprzyjemna.
Życząc pogody ducha, przeżyjemy również te niesprzyjające jesienne "atrakcje" naszego życia. Pozdrawiam i oby zdrowie dopisywało.
P a p k i n
A dlaczego nazywasz to durnotą? Nieszczególnie kupuję prezenty, celuje w tym mój mąż, który przez cały rok wyszukuje ładne rzeczy i kupuje dla ludzi, których lubi, żeby je potem wręczyć przy większej okazji (i czasem jest to boże narodzenie).
OdpowiedzUsuńGłupotą nazywam gorączkowe zakupy i lansowanie Bożego Narodzenia jeszcze przed Świętem Zmarłych. Dla mnie ważniejszy jest Adwent, który jest przygotowaniem się zwłaszcza duchowym do BN. Nie neguję wysiłków pani męża, ale moje przemyślenia w tej kwestii są takie, jakie są. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń