Widok z mojego pokoju...
Im dłużej skazany jestem na to co widzę za oknami mojego pokoju, tym bardziej lubię swój pokój, a najbardziej lubię go właśnie z powodu tego widoku, który maluje mi natura, kiedy wychylam się z okien mrucząc pod nosem na samochody parkujące tuż obok i zasmradzające mi powietrze. Lubię te garaże i ich monotonię, drzewo wysmukłe obok i odrobinę zieleni, raczej krzaków dziko rosnących, których nikt nie przycina. Najbardziej jednak lubię wiszącą pościel i inne fatałaszki wieszane na prowizorycznym wieszaku ze słupków i linek... To tutaj z mojego pokoju otwartego na świat przez dzisiaj brudne okna (muszę wreszcie je umyć), bije serce mojego domu... Wiosna pokazuje tu swoje oblicze - pierwsze kwiatki niewinnie wystawiające swoje główki. Jesienią obserwuję pociągnięcia kolorowym pędzlem na drzewach i coraz częściej na wieczornym niebie. A zimą, gdy gołe drzewa odsłaniają dziką ścieżkę, a raczej coś w rodzaju betonowego chodnika, który kończy się w...krzakach, oświetloną latarnią, która swoim blaskiem w nocy przeszkadza. Mam na widoku to wszystko z przechadzającymi się kotami pani sąsiadki, pieskami, które w geście znaczenia swojego terytorium, unosząc łapkę do góry, sikają gdzie popadnie. A czasem całe stada gołębi i wróbli, które wbrew regulaminowi Wspólnoty dokarmia zniewieściały sąsiad...Nagle wszystkie jednocześnie podrywają się do lotu, zasłaniając skrzydłami cały świat... Gdyby przejść do następnego pokoju, tam przedni widok ruchliwej ulicy,która nawet w nocy nie zasypia. Wszystko się trzęsie, a wycie syren jest wręcz nie do zniesienia. "Sodomia i Gomoria," jak mówi Ratajowa... Ale jest też błękitne niebo niczym nie zakłócone, takie uskrzydlające, jak zaproszenie w dal - taki przedsmak wieczności...Tak więc dziękuję za ten podarunek, za mieszkanie, za pokój, który ma taki widok...
Ale się skichał kolor czcionki...?! Gdybym wiedział, że taki będzie efekt, nie zdobył bym się na zmianę koloru. Trudno - ale dalej będzie już tylko lepiej.
OdpowiedzUsuń