Metoda na...wariata (?)
Będę zmuszony wyłączyć wszystkie telefony. Wszystkie, tzn dwa, bo mam komórkowy i stacjonarny. Z tego drugiego korzystam rzadziej, ale korzystam. Komórkowy jest zawsze pod ręką. Nie bawię się telefonem, bo to żadna zabawka lecz poważne urządzenie - ma służyć do komunikowania się z drugą osobą. Nie stukam, nie pukam idąc ulicą, nie wchodzę pod samochody, nie trącam ludzi. Nie chodzę więc ślepy pakując się w kłopoty - patrzę przed siebie i tylko przed siebie... dlatego jestem cały i zdrowy... Ale nie ma to jak telefon, zwłaszcza, gdy ktoś przy jego pomocy chce mi zrobić dobrze i mówi to powłóczystym damskim głosem. A ostatnio dość często mnie to spotyka. Mam wrażenie, że mój numer jest jakimś cudem ogólnie dostępnym, bo dzwonią ludzie z propozycjami ubezpieczeń, podróży do Egiptu, jakichś propozycji, czy po prostu sprzedaży garnków... Choćby dzisiaj z samego rana, czyli o koszmarnej dla mnie godzinie, zadzwoniła taka jedna i od razu się cieszy, że mnie zastała, bo ma dla mnie doskonałą ofertę...masażu (?) "Pański numer został wylosowany..." Zapytałem lekko, zaskoczony, o jaki masaż chodzi - bo jeśli o klasyczny, to dziękuję. Gdyby był erotyczny w wykonaniu pięknej damy, to się zgadzam...Pani się rozłączyła nim zdążyłem zapytać - co z tym losowaniem...Wcześniej bywały różne oferty, choćby ubezpieczeniowe, dzięki któremu miałbym być uszczęśliwiony... Kiedyś byłem naiwnym frajerem i wdawałem się w polemikę. Nie wiem dlaczego, ale uważałem za stosowne się wytłumaczyć, że nie potrzebuję ubezpieczenia od tej firmy, czy też nie mam ochoty wykupić wczasów na drugim końcu świata....Małe były z tego korzyści, bo ciężko było te osoby przegadać. Trajkotały tak nakręcone i w ogóle mnie nie słuchały. Rozmowa kończyła się tym, że brutalnie się rozłączałem - innego wyjścia nie było. A teraz...nauczyłem się, że są różne możliwości opędzenia się od natrętów. Choćby metoda na głuchego dziadka. Babka mówi erotycznym głosem o bardzo korzystnej ofercie, a ja od razu walę: - "Proszę głośniej, bo nic nie słyszę. Halllllo! Jaki cement? Ja niczego nie buduję...!" I od razu słyszę, że babeczka wymięka. Próbuje coś tłumaczyć (kojarzycie? To Ona się tłumaczy, nie ja) i już ogólnie mówiąc jest po transakcji. Coś jeszcze tam mówi o swojej ofercie, ale ja cały czas swoje: - "hallo, bardzo słabo panią słyszę - nie zamawiałem cementu ani cegieł...." I po rozmowie! Na "do usłyszenia" nie odpowiadam, bo jak głuchy, to głuchy...! Inną metodą jest kontrpropozycja. Z doskonałym skutkiem stosuje ją mój znajomy, z którym udało mi się w tej sprawie porozumieć. On jak dostaje taki telefon z rewelacyjną propozycją zakupu czegoś tam, to od razu mówi: - "Jak dobrze, że pani dzwoni. Właśnie chciałem pani zaproponować kupno naszych doskonałych kosmetyków..." I koniec gadki.... Oczywiście - mój rozmówca nigdy żadnych kosmetyków nigdy nie sprzedawał, nie widział ich nawet na oczy! Można również udać...wariata - bardzo skuteczna metoda. Dzwoni jakaś paniusia i proponuje nam pakiet jakiejś telewizji plus Internet za pół ceny. Naiwny człowiek będzie rozmawiał normalnie i istnieje ryzyko, że da się go omotać. Ale jak człowiek udający idiotę, zepsuje handlowcom telefonicznym szyki, to dopiero bomba...! Babka zachwala zalety telewizji i opłat, a my grzecznie mówimy: - "Proszę mówić szeptem, bo cały czas mnie podsłuchują - przez ściany i drzwi. Wszędzie zamontowali mikrofony - przeklęte CIA....!" Polecam tę metodę każdemu - skuteczność 99,9% A tak w ogóle zachęcam każdego do płoszenia wszelkiego rodzaju teleankieterów i reszty hołoty szukających frajerów... Zdrowia i miłego dnia życzę....
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz