(Chyba) zapomniana przysięga...
"Przyjmując ze czcią i głęboką wdzięcznością nadany mi stopień lekarza i pojmując cała wagę związanych z nim obowiązków, przyrzekam i ślubuję, ze w ciągu całego życia będę spełniał wszystkie prawem nałożone obowiązki, strzegł godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamię, mając na celu wyłącznie ich dobro, że nie nadużyję ich zaufania i że zachowam w tajemnicy to wszystko, o czym się dowiem w związku z wykonywaniem zawodu. Przyrzekam i ślubuję, że do kolegów lekarzy będę się zawsze odnosił z koleżeńska życzliwością jednak bezstronnie, mając dobro chorych mi powierzonych przede wszystkim na względzie. Przyrzekam i ślubuję wreszcie, że będę się stale doskonalił w naukach lekarskich i że ze wszystkich sił starał przyczynić do ich rozkwitu i że podam zawsze bez zwłoki do wiadomości świata naukowego wszystko to, co udało mi się wynaleźć lub udoskonalić..."
Piszę dziś o rym w kontekście tego, co spotkało mnie w ostatnich dniach. Już w Niedzielę Palmową wieczorem poczułem się źle na tyle, że z niewiadomych powodów zaczęła wzrastać temperatura, a ból gardła dawał się we znaki...W poniedziałkowy poranek (godzina 8:00) udałem się do swojego lekarza rodzinnego. Oczywiście - nie pierwszy to raz odesłany zostałem z kwitkiem, a znając mnie personel przychodni (lekarz prowadzi prywatną praktykę) wie, że Papkin "nachodzi" pana doktora tylko wtedy, gdy jest to rzeczywiście konieczne, czyli raz do roku. Podobnie było to we wspomniany poniedziałek 26 marca br. Wchodzącemu do przychodni pacjentowi, rzuca się w oczy duży plakat o treści: "Popieram strajk Lekarzy Rezydentów..." Jak widać, pan doktor popiera tych, którzy ledwo opuścili Uczelnie Medyczne, nie nauczyli się do końca zawodu (tu trzeba mieć choćby kilkuletni staż pracy w zawodzie), ale już strajkują i żądają podwyżek płac.... Puk, puk - wchodzę i mówię, co mnie sprowadza, jakie mam objawy i dolegliwości. Pan doktor posłuchał, postukał i...zapisał: "Silny kaszel, ból gardła, ból głowy, ból mięśni, katar...Nad polami płucnymi szmer pęcherzykowy obustronnie prawidłowy, HR 80 miarowa, tony czyste, gardło zaczerwienione, migdałki niepowiększone, bez nalotu, temperatura 39,9 st. Zalecenia: Proszę wykupić witaminę "C" oraz tabletki do ssania na gardło (kupiłem Strepsils - w sumie wziąłem 5 tabletek bo nie było sensy brać więcej - nic nie pomagało). Przez cały ten czas, aż do 3 kwietnia walczyłem z temperaturą zużywając 2,5 opakowania Apapu i Ibupronu, w sumie około 25 tabletek tego świństwa. Dopiero dziś mój żołądek powoli zaczyna w miarę funkcjonować, choć zastanawiam się nad stanem swojej wątroby (?)...Dziś byłem "podziękować" panu doktorowi i..."uderzyłem" z grubej rury. "Dziękuję panu za niezwykłą troskę i leczenie witaminą "C." Jeśli tak ma wyglądać dbałość o pacjenta, to tylko pogratulować. Wspiera pan nierobów w postaci Rezydentów, o czym świadczy plakat poparcia w centralnym punkcie reprezentacyjnego miejsca na ścianie, a jest pan taki sam w swojej idiotycznej praktyce...." Wychodząc - zerwałem wspomniany plakat mówiąc, że nadaje się pan wyłącznie do łopaty, a nie do leczenia ludzi. Rozważam zmianę lekarza rodzinnego, bo ten ma u mnie grubą krechę...
"Przyjmując ze czcią i głęboką godnością nadany mi stopień lekarza i pojmując całą uwagę związanych z nimi obowiązków przyrzekam i ślubuję. że w ciągu całego życia będę spełniał wszystkie prawem nałożone obowiązki (...) będę pomagał cierpiącym zwracającym się do mnie o pomoc, mając na celu wyłącznie ich dobro...?"
Piękne słowa...Cóż z tego, skoro tak bezmyślnie wypowiadane...
Oczywiście - notkę skróciłem, bo nie chciałem rozpisywać się podając więcej szczegółów, choć może byłoby to warte. Zaoszczędzę tym samym sobie i innym zgryzoty.
Zdrowia życzę chroniąc się od takich konowałów.
pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz