Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 1 października 2018

                      Wędrówka w...czasie...

Mój czas gdzieś uciekł, gdzieś się podział, gdzieś ..."wyparował.."
Jak złodziej przemknął zostawiając mnie na jednym z zakrętów życia i wziął tak ostro, że nie zdążyłem wyhamować. Zostawił mnie samego, a sam pognał dalej przed siebie i gna tak bez opamiętania...A na mojej głowie już siwy włos się kłania i szepcze do ucha - "jak ten czas biegnie - życiowa zawierucha - unicestwienie...Tyle wiem dzisiaj i na nic zdają się prośby o zwolnienie, błagania - ten czas jest nieugięty. Uciekł mi gdzieś daleko do przodu i nawet nie wiem, czy kiedyś go odnajdę. Nie - chyba już nigdy! A ja pomyślałem sobie, że najwyższy czas wyruszyć na "podbój świata," bo przecież nie cały zwiedziłem. A było to w większości palcem po mapie, nie licząc podróży do Arizony, Słowacji, Czech, czy Na Kresy, ale już na pewno tu w kraju przeszedłem wiele szlaków w dziczy i pustkowiu, w samotności, bo lubię te klimaty i ciągnie mnie tam, jak wilka do lasu. Bo nie ma to, jak być sam na sam z przyrodą, bez gwaru i obecności ludzi - w końcu po to się chodzi po takich "szlakach," aby móc się odprężyć...Tak! - nie jedna mądrość zdobi kark, a włos posiwiały przypomina lata, które mi czasie zabrałeś. Więc może już czas ""utonąć" w barwach wędrówki? Do każdej takiej zawsze jestem przygotowany, na każdą ewentualność tak, jak było to przed kilkoma dniami, kiedy wróciłem z jesiennych Bieszczad. Może właśnie w taki sposób można sobie kupić błogosławieństwo Stwórcy, bezpieczeństwo i...zadowolenie. Zaliczyłem już pierwszy podmuch zimy, huraganowy wiatr na Tarnicy i problem z zejściem, ale się udało...Tak! To On mnie strzeże przez cały czas, przez całe moje życie. Może własnie dlatego omijają mnie "przygody," których nie chciał bym, aby stanęły na mojej drodze.." Dziś rano popatrzyłem w lustro, tak na prawdę zawsze to robię, nie tylko z racji porannej toalety. Tak, to ja, choć już inny niż przed laty, odmieniony, ze "smutnymi" oczami w głębi, z włosami stojącymi na baczność i mocno przerzedzonymi. Czasem puszczam oczko do faceta, którego widzę w lustrze i mówię: - "cześć stary," a On głupio na mnie patrzy uśmiechając się pod nosem, pod którym widać białą piankę do golenia. Durny facet uśmiechający się pod pianką, po której to twarzy "szaleje" maszynka...Takie to rozmyślania nawiedzały mnie przed wyruszeniem w tą jesienną podróż do kolorowego lasu, w te piękne bieszczadzkie widoki, gdzie z bliskiej odległości przyszło 
mi podziwiać niedźwiadka, nigdy wcześniej go nie spotykając, choć tyle było tych wędrówek w samotności - dziś w grupie, a może to lepiej, bo nie wiem, jak zachował bym się w innej sytuacji. Tak było, bo finał dobiegł końca i jest super, bo wszyscy zadowoleni. Wcześniej ten facet z lustra w którymś momencie radośnie pogwizdując wskoczył w buty i już go nie było. Jaka szkoda, że to co dobre zawsze musi się skończyć, czar prysnął i bajka się skończyła. Bo tak wszystko gaśnie, nawet to, co najprzyjemniejsze. Niech więc złapią mnie szalone myśli - więc naprzód przez jesień i mroźną zimę, dalej ku wiośnie! Już teraz rozmyślam plany na kolejny sezon. Lecz buty, do których wskoczyłem, takie jakieś sfatygowane, niby za duże, rozchodzone, leciwe...Tak, tak - wysłużone i przejdą na emeryturę - dobrze się spisały - ten czas zrobił swoje pod każdym względem. Tak więc niech nic nie stoi na przeszkodzie, bo na buty jest rada...Czasie mój czasie, jak tak było można biec do przodu, tak szybko, bo dziś jesienny szron pokrywa moją małą głowę i nic nie da się tu zmienić. Bo, ani cię zatrzymać, choćby w ciasnym pomieszczeniu usadowić, byś czekał na kolejne, nowe życie tu na ziemi? A ja cóż...wyruszyłem w kolejną podróż przed siebie szukać miejsca bez ciebie - czasie! A może znowu kiedyś się odnajdziemy, w co nie wątpię i razem powrócimy w dawne czasy, jakże nam przychylne wtedy i zaczniemy wszystko od nowa..,?
 Czasie mój - dlaczego tak szybko biegniesz? I chociaż nie wskazują nam go już zegary słoneczne, ani piasek nie przesypujący się w klepsydrze, to on i tak idzie swoją drogą. Czasami mam wrażenie, że po prostu biegnie z zawrotną szybkością, mija mnie gdzieś obok tak szybko, że nie zdążę się zamyślić! Ale i on czasami troszkę zwariuje, odwróci psotnie cyfry na zegarze. Czy wtedy czas inaczej mi płynie, czy inny jest wtedy czas marzeń...? Wróciłem i cieszy mnie to, że żyję, że jestem, ze mogę być zdrowy i że mam za co Bogu dziękować. Byle do wiosny panie i panowie - moi przyjaciele z grupy wędrowniczej. Przeżyjmy to raz jeszcze we wspomnieniach, w te długie jesienno-zimowe wieczory.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam.
                                                                     P  a  p  k  i  n
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz