Szukaj na tym blogu

piątek, 26 października 2018

                     (PO) wyborczy remanent...

Nie chciałem nikomu psuć weekendu tematem, który być może nie powinien znaleźć się w tym miejscu. Wzmiankuję o tym, ponieważ taką "deklarację" zamieściłem w notce poniżej, czyli pod datą 24 października..."Biłem" się z myślami, czy podjąć temat, czy też dać sobie spokój. Skoro jednak zasiadający w Facebooku przedstawiciele jego polskiej edycji, którym w zasadzie nic się nie podoba prócz ich własnych poglądów, blokując mnie już notorycznie za wyraźną prawdę - mówię, trudno! Używając już nie swoich lecz słów innych osób, z opiniami, z którymi w pełni się identyfikuję. (moje spostrzeżenia są w nawiasach i to je odróżnia). Ta, którą autor (nie ja) wyraził już w roku 2001, a która do dziś jak widać jest całkowicie aktualna, co do mentalności mieszkańców Warszawy i nic przez wszystkie ostatnie lata w tej materii się nie zmieniło. Jest także druga - aktualna, czyli na czasie opinia. jest odbiciem prawdy, (za którą mnie zablokowano na Fb), która to prawda nas w tym miejscu nie wyzwala, ale uświadamia o stanie dojrzałości części Polaków. No, niestety - przykre to, ale cóż...! (Na przykładzie batalii warszawskiej  widać jak na dłoni, kogo i co reprezentują jej mieszkańcy). " W sensie socjologicznym  i politycznym, warszawka to stary, wielokrotnie przywoływany i odgrzewany fantom prowincji, (jak warszawiacy kochają nazywać prowincją to, co już tuż za rogatkami miasta), narośl kompleksów, osądów, zazdrości, buty, skrytych westchnień wysyłanych w jej kierunku przez zauroczonego prowincjusza...(osobiście nie cierpię W-wy, nie miasta, lecz zadufanych w sobie, zakompleksionych jej mieszkańców, choć nie wszystkich). Lokacyjne utożsamianie warszawki ze stolicą naszego zadziwiającego kraju (wszędzie są takie warszawki), choć oczywiste, jest tylko wycinkiem szerszego zjawiska, które zdaje się narastać i krzepnąć (już nie tylko w mentalności mieszkańców stolicy, lecz także w pogłębianiu tej swoistej pychy i wyższości nad pozostałą częścią kraju). Logika paradoksu: - jedyną mamy warszawkę i każdy ma swoją warszawkę, jest w pełni uzasadniona..." (Oczywiście - mógłbym przytoczyć dalsze słowa autora, mądre i jakże pasujące do dzisiejszego, po wyborczego dnia, mentalności  tej wyższej kasty warszawskiej, ale po co? Jest jednoznaczna w swej krytyce. Wypowiadając się na temat warszawki z głębokiej i odległej prowincji, sam bym, wpadł we własną pułapkę, a może nawet schizofrenii...? Złoszczę się i fukam, wzruszam ramionami i zatykając oczy i uszy na ten durnowato - populistyczny sznyt warszawski. Wybrali  dyndałę mówiącego farmazony i poplecznika złodziejstwa, któremu "zaufała"  lwia część kiciarzy (przestępców). Cóż, niech im będzie...A druga sprawa - z ust znanego profesora wynika dosadna prawda...) " W Warszawie wygrywa kompletne zero umysłowe, środowiskowy dziedzic gigantycznego złodziejstwa w Ratuszu. Oznacza to, że żadne normy nie mają dla jaśnie oświeconego Demosu żadnego znaczenia. Że wolno najbezczelniej kraść, gwałcić i naruszać wszystkie inne przykazania dekalogu..." W tym kontekście widać jak na dłoni o czym zdecydowała część społeczeństwa - niby to europejczycy, jak każą się nazywać (a Polska gdzie leży w...kosmosie?). W moim mieście wygrał ten, który uprzednio bił pokłony przed Komorowskim, a teraz chce przyjmować imigrantów. W Poznaniu wygrał kolejną kadencję ostentacyjny protektor dewiatów, a w świetle dzisiejszego tęczowego piątku w szkołach, mamy jasny przekaz do czego zmierza ta zgniła Europa. Oby nie było tak, jak dodał wspomniany pan profesor) - " Miliony ludzi z entuzjazmem zanurzyło głowę w gnojówce...!" 
(Myślę, że na dziś wystarczy, to i tak zbyt ciężki kaliber, jak na nadchodzący weekend, za co mogę tylko przeprosić. Wszystkim bez wyjątku życząc udanego weekendu, mimo tego, że deszcz, mżawka, że drzewa tracą liście, za oknami szaro i buro...Nawet w takie dni można "uzbroić" się w kalosze i pelerynę, wyjść na spacer, aby w domu nie zgnuśnieć. Wszystkiego dobrego życzę)...
                                              P   a   p   k   i   n 
  

2 komentarze:

  1. Wiesz, może się i mylę ale masz racje ja też za bardzo Warszawki nie lubię. Zwłaszcza tej ich zadufanej mentalności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Otóż to i jest to opinia wielu ludzi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń