Z kart zapisków rozsypanych...Kilka przemyśleń realnych, nie tylko na jawie...
Gdyby jakiś Anioł stał nocami przy moim łóżku strzegąc moich snów, by nie przecisnęły się poza granicę bezpieczeństwa i...ramy przyjemności...Albo gdyby przysiadł na drzewie, tym zasadzonym lat temu wiele, a które zaglądało w okno kuchni, wysyłał by na moją twarz tyle złocistych promieni, ile pomieścił by w swoich przejrzystych dłoniach. A gdyby taki Anioł zbłądził przypadkiem do mojej kuchni, tej obecnej - ukryłby się w zapachu zaparzonej kawy, która budzi mnie każdego poranka, która koi każdą niepotrzebną myśl...Albo, gdyby taki Anioł zechciał pozostać, trzymając mnie za rękę nie pozwolił by zbłądzić...? Bo może taki Anioł spadnie kiedyś z Nieba wprost do moich rąk i skryje się w ludzkim ciele...? Byłby wtedy najbardziej materialnym Aniołem na świecie i byłby tylko mój...Który nie zechciałby wracać do Nieba beze mnie, a jeśli już, nie zatrzasnął by mi Bram Niebieskich tuż przed moim nosem...(?) Podobno Niebo jest tam, gdzie są Anioły. Czasem spadają i lądują tuż obok nas. A więc Niebo jest tuż obok, tylko nie wiem jeszcze, jak je odkryć i w których snach je schować. Ale zapewne dowiem się , gdy On przyjdzie - mój Anioł...
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz