Szukaj na tym blogu

wtorek, 11 października 2016

              Tak było, czyli...Pozostają wspomnienia...

Słońce zaszło już za ścianą lasu, a myśmy zapalili ognisko - góralską watrę...Tak było każdego wieczora. W taki to sposób umilamy sobie czas do późnych godzin nocnych. A wokół bór nieprzebyty... Kiedy tak sobie siedzę przy ognisku, przypominają mi się lata dziecięce, opowieści mojej Mamy i te piosenki, które śpiewała: - "Płonie ognisko w lesie, wiatr smętną piosnkę niesie, przy ogniu zaś drużyna, gawędę rozpoczyna....? Albo jeszcze inne piosenki: - "Płonie ognisko i szumią knieje, drużynowy jest wśród nas, opowiada starodawne dzieje..." Ech, jaki to odległy czas... Teraz jestem tu, w puszczy bieszczadzkiej, gdzie honory domu sprawuje "Kaśka Litwinka" (Maria Stypułkowa-22.02.1890-8,09.1968), a dziś już jej duch. Bo Ona nadal żyje pośród nas i w naszych umysłach.A wspominać jest co zwłaszcza, że czas obecny nie różni się zbytnio od chwil spędzonych w jej obecności. Troska o gości (ile razy można być gościem?), jak najlepszą atmosferę.... Śpiewamy cicho, ale echo niesie piosenkę po lesie. Może ją słychać w Muczarnem, a może gdzieś na szlaku? A już na pewno wzdłuż "Głuchego" (tak nazwaliśmy przepływający obok potok. Głuchy, ponieważ słychać jego pomruk nawet w nocy. To już druga, ponowna nazwa potoku, gdyż takowy istnieje oficjalnie w innej części Bieszczadów - ten natomiast jest nasz. Jego źródło leży w niedostępnym miejscu u podnóża "Działu...." Pięknie iskrzą polana drewna wzbijając się ponad płomienie ogniska. Pieczemy kiełbaski ze słoninką popijając piwem. Cieszymy się z obecności w miejscu tak nam znanym i lubianym - w naszej "Siklawce...." Juto podobno ma padać i ma być chłodniej niż dzisiaj, ale czy to powód do zmartwienia? Nawet nie rozmawiamy o pogodzie - przeciwnie...Na jutro planujemy wyjście na pogranicze przez "Hrubki," obok mogiły Gładysza i dalej przez "Czerteż." Nawet, gdyby padało, ubieramy peleryny, gumowe buty i....w drogę. To jedyna nasza wycieczka w tym roku. Kiedy będzie następna taka - trudno powiedzieć, chyba, że indywidualna, co jest bardzo możliwe zwłaszcza dla mnie... Za kilka dni nasze drogi znowu się rozejdą, każdego w inną stronę. Rozjedziemy się do swoich miejsc zamieszkania, do środowisk, by po jakimś czasie znowu spotkać się własnie tu, przejść tą kamienną ścieżką do domu tak nam bliskiego. Tegorocznego lata jest nas cały komplet, ze wszystkich stron: Ja, jako "Papkin," jest Sebek (Kuropatwa) z Nowego Targu, Rysiu (Pintura) ze Skarżyska Kamiennej, Andrzej (Aladyn) z Wrocławia, Jurek (Kominiarz) z Oleśnicy, Artur (Artysta) z Brodnicy, Ania (Sasanka) z Warszawy, Mariola (Księżniczka) z Wasilkowa, Andrzej i Marzena (Bynio i Rusałka) z Białegostoku, Kasia (Stokrota) z Łodzi oraz Marian (Fredi) z Sandomierza. Jest z nami rodzina "Kaski LItwinki" - Jaro (Ptasznik) i Wikta (Sołonko).... Ten czas z piosenkami na ustach i wspomnieniami, jakże upływa w przemiłej atmosferze. Tu w tym magicznym miejscu, na bieszczadzkim odludziu sprawia, że jesteśmy innymi ludźmi niż na co dzień....
 Kwilą skrzypki Sebka i melodia wygrywana. Dobrej nocy i do zobaczenia... I niech moc Bieszczad zawsze będzie z nami...
PS.
Spotkanie przyjaciół Marii Stypułkowej w dniach 9-17 sierpnia 2005 roku.
                                             Tęsknoty małe, tęsknoty duże,
                                        w wytartych dżinsach i...w garniturze,
                                               bywały kiedyś, bywają teraz - 
                                               tak samo łezkę uronię nieraz.
                                             Z pewną jednakże różnicą małą:
                                         to kiedyś - za tym, co nadejść miało,
                                         co w końcu przyszło, co się spełniło - 
                                              to teraz za tym, co kiedyś było...
                                                                (Bieszczady, sierpień 2005)
                                                                             Papkin

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz