Szukaj na tym blogu

czwartek, 13 października 2016

Trzy dni w Bornem Sulinowie...

(...) To było coś, co pozwoliło zapomnieć, odejść, odizolować się od otaczającego mnie świata. Cisza - przenikliwa cisza i spokój w pokoju i na terenie samego Klasztoru Karmelitanek. Pojechałem, aby odpocząć i skupić się na sobie - taką propozycję poddali mi moi przyjaciele... Można zaryzykować stwierdzenie, że to wręcz "przerażająca" cisza... Miejsce skupienia, modlitwy, gdzie życie toczy się pomiędzy jednym, drugim, a kolejnym dzwonkiem. Inny świat, otoczenie i wyczuwająca granica pomiędzy dwoma światami: ten "odległy" i odizolowany, czyli wewnętrzny - klasztorny i ten nasz - zewnętrzny, gdzie chaos i problemy cywilizowanego świata. A mimo wszystko - w tej części ogólno-dostępnej, czyli gościnnej acz klauzulowej, cisza dzwoni w uszach... Nie - nic nie dzwoni, bo jak określić ciszę? To daje, to pozwala odizolować się od świata zewnętrznego. Pozwala na skupienie się, na głębokie przemyślenia. Korzystając z kaplicy można wsłuchać się w modlitwę i śpiew, posłuchać bicia własnego serca, modlić się własnymi słowami, prostymi wychodzącymi wprost z serca, albo wspólnie z siostrami zakonnymi, których nie widać, bo pozostają za wielką kratą i w miejscu, które jest niewidoczne dla oka ludzi tu przebywających.... Śpiew sióstr jest przejmujący, to śpiew jakby dochodził zza świata - delikatny, równomierny, a zarazem cichy i jakby inny niż gdziekolwiek indziej.... Bo tam za kratami jest całkiem inny świat, świat zamknięty i niedostępny dla postronnych. W części gościnnej Klasztoru klauzulowego obowiązują pewne reguły. Porządek należy do gości. Obowiązuje cisza i skupienie, to takie odejście od rzeczywistości, które spełnia bardzo pożyteczną rolę. W końcu pobyt w tym miejscu jest osobistym wyborem osoby to przebywającej..."Gościu pamiętaj - że każdy, kogo tutaj spotkasz, podobnie jak Ty szuka Boga w ciszy, modlitwie i milczeniu...." Dało mi to wiele możliwości zastanowienia się nad samym sobą, przemyśleniu wielu kwestii, odejścia od spraw codziennych, także natknęło mój umysł, wyciszenie się, wypoczynek... Jadąc tu bylem świadomy tego, co tu spotkam, co mnie czeka, na co mam być przygotowany, jak z tym żyć...! Samo miasto Borne Sulinowo, to zupełnie inny temat, któremu być może poświęcę kiedyś kilka słów...
Tu jest "nuda" i osłupienie....
Siedzę - wsłuchując się w rytm serca myśli...
Przerażająca cisza, niemoc (?)
Wyjście....
Nie ma wyjścia, bo brama zamknięta,
furta również.
Gdzieś w oddali tętni miasto
niedzielnym rytmem.
Ludzie idą do kościoła, a ja milczę...
Słyszę dzwonek oznajmiający jutrznię...
Potem tercję i sekstę....
"Zmarnowany" ranek - 
już po pierwszej kawie jestem,
czekam na drugą....
Wszystko w swoim czasie i tempie.
Patrzę znowu na bramę - 
zamknięta,
milczy jak grób.
A wokół nawet ptaka....
Zamglony poranek w Bornem Sulinowie...
Sąsiadka zza ściany
rekolekcje spełnia,
modlitwą wewnętrzną
od rana pogłębia.
Na czczo bez śniadania,
na głodno wsłuchana
w obraz wewnętrznego Boga....
Tylko ja tu sam - 
nadzieja i..."trwoga,"
bo jak palec samotny
pośród czterech ścian.
W ciszy i spokoju rozmyślam
nad tym, co dobre, co złe,
co za bramą....
Tam....!
                     Papkin

2 komentarze:

  1. U nas jest Klasztor Karmelitanek w parku Kajki. Byłam tam kiedyś na mszy. Słyszałam wtedy piękny śpiew kobiecy, ale nie było jej widać. Śpiew unosił się z okienka wyżej. Był tajemniczy i pełen uroku.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda. W Bornem Sulinowie przeżyłem coś takiego. Myślę, że za kratami klasztornymi kryje się wiele talentów. Nie mniej szanuję wolę ludzi, którzy zamykają się przed światem aby służyć Bogu. SErdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń