Szukaj na tym blogu

środa, 21 lutego 2018

Stąd jestem - czyli..."Czy byłeś kiedyś

w Rzeszowie...Kotku?

Wczoraj pisałem o "emigrantach" - ludziach porzucających miejski gwar i niedogodności życia z tym związane. I zgodzę się, że w znakomitej większości są to ludzie zamożni, posiadający wielkie fortuny nie wiadomo skąd (tu przemilczę pewne fakty), których stać na luksusowe rezydencje i "rozbijanie" się wykwintnymi limuzynami. W mieście im ciasno, bo nagle okazuje się, że "dorobili" się majątków, a mieszkanie w blokowisku już im nie odpowiada. Znam przypadki wykwintnych rezydencji w mieście własności romskiej, którzy wystawili swoje posiadłości na sprzedaż, bo im wieś zapachniała. Ale to osobny temat...Jest też druga strona medalu - uciążliwość życia miejskiego - zakazy, nakazy i innej maści utrudnienia, jak choćby ruch samochodowy, zatrute środowisko i nie chodzi o to, czym palimy w piecach. Kiedyś wszystko stało na węglu i smogu nie było. Kłamstwo i kłamstewka pseudo ekologów zwanych "terrorystami" oraz innej maści hipokrytów...Tak, czy siak, niech sobie emigrują, gdzie chcą jechać, nawet na Antypody. Mnie nikt nie zmusi do takiego "wysiłku." Jest mi tu dobrze, kocham to miasto, kocham swój kraj. Nawet, gdyby świat miał się zawalić, wolę być w tej ruinie niż w jakiejkolwiek obcej. Piękno przyrody można podziwiać już za rogatkami miasta. Trzeba tylko umieć dostrzec. Co do samego miasta, którego symbolem jest pomnik - osobliwy, a zarazem kontrowersyjny. I choć nadal jestem zwolennikiem jego rozbiórki, to mimo wszystko, miasto to jest moim  miastem rodzinnym. A oto wiersz z przed lat, który ktoś ułożył z tej okazji, a który nic nie stracił ze swojej aktualności...

"W Polsce południowej, po jej wschodniej stronie tam, gdzie Wisłok toczy swe brunatne tonie, niezbyt czyste, a w bukiet zapachów bogate - miasto stoi - siedemset letnią mające datę. Ledwo je poznasz, bowiem w samym środku grodu, tam, gdzie krzyżują się drogi z północy i wschodu, a po ich czarnych wstęgach przez dzień cały wali, ryczący potok smrodu, benzyny i stali. Pomnik stoi...z kształtu wielce osobliwy, lecz mieszkańców miasta chór głosów zgodliwy orzekł, że ten kształt obły, co się w górę wspina - ma metrów dwadzieścia, w środku jest szczelina. To nie kicz żaden, ani żadna lipa, lecz największa w świecie - betonowa cipa...."


W tym miejscu należałoby zaznaczyć, że rysunek, jaki mam w pamiętniku (tom VI, strona 66-67) nie nadaje się do opublikowania w miejscu publicznym. Można się tylko domyśleć, o jaki rysunek może chodzić. A w ogóle wiersz ten zapisany jest pod innym tytułem, a mianowicie - "Centralne Insygnium Perwersji Artystycznej" czyli (CIPA). Serdecznie pozdrawiam....

                                             P  a  p  k  i  n

 

     

2 komentarze: