Skazany na...pop....lenie...
Lat temu...wiele, w czasie nasiadówki przy kuflu piwa, rozmawiałem na temat zgredów, czyli ludzi w sile wieku, którym często puszczają nerwy i psioczą na wszystko wokół. To było kiedyś, a wysuwane wówczas argumenty, w żaden sposób nie trafiały do świadomości rozmówców. Cóż...(?) Kto wtedy mógł przypuszczać, że i my sięgniemy wieku i problem omawiany przy piwie, stanie się problemem nas teraz. Przewrotność...? Bo tak dzieje się właśnie. To teraz z potulnych i uległych wobec życia ludzi wychodzi ta żółć, przelewa się z nadmiaru nagromadzonego potencjału, braku cierpliwości w wielu przypadkach, może też braku zrozumienia itp... Ludzi okrzykniętych "starą datą" tak, jakby ta nowa data (teraźniejsza) była lepsza. Wstrzymywałem się wielokrotnie, ale dziś dam upust swojej frustracji. Komu to przeszkadza i slowa dziś zawarte - niech nie czyta. Trudno...! Kiedyś nastąpić to musiało i zapewne jest nie ostatnie. Ale cóż - takie życie.... Przepraszam za wulgarne słowo w tytule i w tekście, za te wcześniejsze również. Ale przepraszam też za to, że się... urodziłem - (gdyby nie to, nie byłoby tych słów) i...przeżyłem tyle lat... Przepraszam wszystkich za wszystko, za całe moje życie...Gdybym był inny...Gdybym był wyższy, jak tyka od fasoli, albo grubszy - postawnej postury, miał kręcone włosy układające się w loki (hoho - kobiety uganiały by się za mną)... Gdybym nie bluźnił, nie chodził wcześniej na wagary...Gdybym był ideałem, jakim wielu chciałoby mnie widzieć, był grzeczny i...posłuszny, układny, miły dla wszystkich, nawet dla tych, którzy są dla mnie nie mili...Gdybym nie pyskował, był potulny i jak piesek kulił "ogon," robił wszystko, co kazano mi robić (czyt. wymuszano na mnie), gdybym był pantoflarzem, a może niewolnikiem także, jak mnie próbowano porównać do...murzyna, a nawet do...Hitlera - tak, tak, święta prawda... Gdybym był takim, jakim według niektórych być powinienem... Czy byłbym wtedy szczęśliwym...? Prawdopodobnie w najbliższym czasie zahaczę o temat uzupełniający ten dzisiejszy i wyjaśniający nieco zawartą tematykę - wtedy proszę wrócić do dzisiejszej notki. Gdybym był... (?) Otóż nie...! Papkin z góry od zawsze skazany był na ostre po...lenie, na schizy i paranoje, dziwne lęki, na ataki złości, depresji i...euforii. Na nieumiejętność docenienia tego, co ma na bezsenność (?) na niezdecydowanie, na żałosny brak konsekwencji w działaniu, na bezsensowne szukanie jakiegoś sensu, na wieczne problemy.... Skazany na siebie, bo sam jest swoim największym problemem... Gdybym był inny...Gdybym nie był takim po...lonym, pewnie byłoby inaczej...Gdybym mniej myślał o tym wszystkim, też byłoby inaczej... Gdybym się nie urodził lat temu...(ile?) Tak...! Wszystko byłoby inne...Gdybym będąc w wojsku był "mądrzejszy," ominęły by mnie kary za...patriotyzm i nie był wynagrodzony pracą w...oficerskim "burdelu." Nikt nie musiał by mnie w niczym upominać, ganić za to i tamto, nie byłoby potrzeby mówienia o mnie, poprawiania moich błędów, bo jak widać - Ci inni są prawdziwymi ideałami...Nie wyzywano by mnie od najgorszych słów, plugawych, rażących i poniżających mnie...Myślę, że wystarczy na dzisiaj. Tyle rzeczy powinno pozostawić się bez komentarza, bo komentarz jest tu zbędny... Bo tyle rzeczy na komentarz nie zasługuje - bo nic w życiu nie układa się jak powinno, jak widać z tej wyliczanki. Tylko ja jestem skazany na po...lenie. Dlaczego uważam, ze jestem problemem dla samego siebie, że błędem było moje urodzenie....? W tym miejscu sprawił bym smutek mojej Mamie. To Ona mnie urodziła, ale inni lat temu, ileś znacznie później, wystawią mi taką, a nie inną "cenzurkę." Bo ja wiem tylko to, że każdy człowiek coś wnosi, każdy jeden jest niepowtarzalny. Gdybym był inny, nie byłbym sobą, nie byłoby mnie w ogóle...Wiem, ze to co napisałem powyżej jest głupie, ale moje rozważania dotykają także spraw głupich, niezrozumiałych, przeciętnych i tych całkiem mądrych. Są wynikiem tego, jak mnie postrzegają własnie inni i...osadzają. Czy mają prawo - nie dostrzegając siebie, swoich błędów, porażek, a co za tym idzie - nie potrafią się do nich przyznać...I to zapewne jest najgorsze. Brak motywacji i sposobu na życie, nieporadność w codziennych obowiązkach...Łatwiej jest więc pod płaszczykiem swojej słabości krytykować innych. To proste i...No właśnie...
Miłego poniedziałku życzę i...pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz