Szukaj na tym blogu

środa, 28 lutego 2018

          Takie sobie myślątka - zapiski rozsypane....

Czasem wkurzają mnie moje myśli, a mimo to coś mnie pcha do takich i innych marzeń...Kiedy wczorajszego wieczoru usiadłem w swoim fotelu, wygodnie jak zwykle, po emocjach związanych z oglądaniem kolejnego odcinka "Wspaniałego stulecia," kiedy sen odszedł na dalszy plan - po mojej biednej głowie buszowały myśli związane z...marzeniami. "Jak byłoby przyjemnie, gdyby tak zanurzyć się w krystalicznie czystej wodzie oceanu, gdzieś na wyspach Bahama, na Hawajach, czy na atolach południowego Pacyfiku? Gdzieś na Fidżi, tam, gdzie zatrzymują się samoloty w drodze do Australii, czy Nowej Zelandii....I widzę te obrazy, jak na wielkim ekranie okiem wyobraźni....Tak - ja wiem - są to nierealne marzenia, choć są i tacy, którym takie wyjazdy przychodzą z łatwością. Skąd na to wziąć - nie wiem...! jak tak często czytam wszelkie ogłoszenia, które pojawiają się najczęściej w gablotach przykościelnych, a także innych, że tu i tam organizowana jest wycieczka- pielgrzymka do Ziemi Świętej. Jak patrzę na tłumy wiwatujące na placu Świętego Piotra w Rzymie, zastanawiam się, skąd Ci ludzie biorą na to środki? Ale wiem też, że wielu z nich stawia wszystko na jedną kartę. Zapożyczenie się w banku, by na kilka dni "oderwać" się od codziennej rzeczywistości, a potem...potem spłacać kredyt przez kilka lat. Średnia mi przyjemność.... Ale cóż, jak widać - marzenia kosztują, ważne, by się spełniły....Siedzę tak w fotelu przed obrazem myślowym moich marzeń, bo co by człowiek bez nich zrobił? Wszak każde marzenie jest podstawą pewnych zachowań. A, że akurat oceanu obok mnie nie ma, co najwyżej mogę poszukać go palcem na mapie (nawet do morza daleko) - pozostaje jedynie śmierdząca rzeka, a w najlepszym przypadku kąpiel pod prysznicem (nie posiadam wanny z imitacją morskiej wody, zabarwionej kolorem morza, z dodatkiem soli do kąpieli). Delektując się herbatką, tym razem miętową, która o tej porze nawet mi smakuje, mogę oddać się idylli bujając w obłokach marzeń. Szkoda tylko, że otoczenie, w którym się znajduję, morza nie przypomina. Ale cóż - pomarzyć zawsze można. A co do kryształu wody, to trzeba udać się do szumiących potoków bieszczadzkich. To jedyne jeszcze takie miejsce o krystalicznej wodzie, którą można bez obaw pić bezpośrednio z potoku. To dopiero piękny świat...A przed oczami przesuwają mi się obrazy dalekich, południowo-pacyficznych wysp, świecącej wody, latających ryb, pięknych nimf i licho wie, czego jeszcze....Najwyraźniej w tych marzeniach przysnęło mi się, bo gdy się przebudziłem, na zegarku była druga dwadzieścia (2:20). Zgasiłem światło i zasnąłem już w łóżku. Czar marzeń prysnął, choć gdzieś w głębi duszy pozostała jedynie tęsknota za czymś, co nigdy się nie ziści...Miłego dnia wszystkim życzę...


                                      P  a  p  k  i  n                                                            


    

1 komentarz:

  1. Piękny utwór 😊 Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia 😊

    OdpowiedzUsuń