Zostawiam wszystkich z moja refleksją i przemyśleniami na okres całego tygodnia. Tyle bowiem czasu mnie nie będzie. Udaję się w małą podróż, aby choć na chwilę usiąść na progu domu, o którym wspominam. Posiedzieć w ciszy i być tam ze wszystkimi, którzy są mi tak bliscy, zwłaszcza ta jedna osoba. Postaram się przywołać obraz tamtych lat i dni, usłyszeć gwar biegających dzieci i wszystkiego, co było codziennością w tych wspaniałych czasach. Do usłyszenia, pozdrawiam...
Zamglony obraz lipca 1994 roku...Za zakrętem już mijamy, stare drzewa, kępy trawy,
jakże miło, jakże błogo, znowu ujrzeć naszą drogę.
Małą chatkę ukochaną, starte ściany,
nagie schody poszczerbione,
płot dziurawy, poszarpany, ale swojski -
nasz kochany...
Musiał bym być wielkim desperatem, aby w tak wielkiej próbie, jaką zgotowało życie mnie i moim dzieciom, choćby pomyśleć o zadaniu sobie, a pośrednio dzieciom - ciosu, czyli popełnieniu samobójstwa. Bo cóż miałyby począć niewinne dzieci, zabłąkane, osamotnione po odejściu matki?
"Gdy w myślach tamten dzień się staje, chciałbym raz jeszcze mieć to samo -
skłonić się wstecz stęsknionym ciałem i pod jej domem cicho stanąć..."
Przez cały dzisiejszy dzień byłem zajęty w samotności, która i tak "męczy" mnie każdego dnia. Są obok ludzie, są chwile, ale nikt nie pojmuje, ile mnie kosztują wszystkie te lata bez Niej. Ktoś kiedyś powiedział, że czas goi rany - jaka to nieprawda i jaka zwodnicza...?
Grzebałem w swoich papierach przez dzień cały...Ciągle coś piszę, nataki do bloga, uzupełniam pamiętnik. Często miotam się po pokoju, a inni dogadują mi, że nie mam co z czasem zrobić. Wychodzę wiec na ulicę przemierzając kilometry, pracuję też przy kościelnym skalniaku - to wszystko jakby dla zabicia czasu - praca, która daje mi wiele satysfakcji. Często też ktoś mnie pyta: "co taki niespokojny i markotny jesteś? A mnie to wszystko cofa - całe życie i te potworne wspomnienia. moim życzeniem byłoby, by łzy, które wylewam z tego powodu, gdzieś w zaciszu, by nikt nie widział, nawet teraz po tylu latach, dotarły do "domu ukochanej," do tego domu, gdzie Ona jest. To takie zastygłe w słup soli wspomnienia. Bo pojecie "zastygania" pojawia się cały czas:
"Zmartwiałe serce zimnem skute, w nim obraz Jej w zastygłym w kamień.
Jeśliby kiedyś chciało stopnieć - z obrazu nic nie pozostanie.
Zmarznięte krople miały spływać, a leżą z twarzą skamieniałe,
wpatrzony w siebie, w tamten obraz, nawet nie czuję, że płakałem.
Och łzy wy moje, łzy daremne, czy chłodu już nie macie dosyć,
że zastygacie w igły lodu, zimniejsze od porannej rosy...?
Nie, nie - w żadnym przypadku nie ma w tych słowach myśli o "zastygłych perspektywach" człowieka zagrożonego samobójstwem...jestem, wędrowcem od lat i w tym tkwi sedno sprawy. Nadal jestem zakochany w swojej miłości, choć dzieli nas tyle już lat. Nie potrafię uwolnić się od obiektu mojej miłości, nie potrafię uwolnić się od Jej widoku. Miłość, to przywiązanie i dlatego przypominam sobie o Niej z bólem, wszystko z Nią wiążę - kwiaty, wiatr, rzekę, słońce, stertę listów...Nie zapominam i postępuję tak, jakby istniał świat, w którym Jej nie ma...
Tyle wspomnień z przed lat. A za kilka dni znowu będę w Siedliskach. Usiądę na progu domu, jak kiedyś tylko po to, aby w ciszy posiedzieć, przejść boso po rosie, objąć wzrokiem nieboskłon, popatrzeć, powspominać i ruszyć na powrót do rzeczywistości. Znowu zostawię na jakiś czas dom rodzinny żony (własnie dziś mija dwanaście lat od śmierci jej ojca), gdzie tylko wiatr i cisza...I to wspomnienie - patrz notka poniżej i "Siedliskie szkice..."
Nadchodzący weekend niech będzie dla wszystkich radosnym przeżyciem, czasem wypoczynku, może także refleksji. Życzę uśmiechu i zadowolenia, serdecznie pozdrawiam i do usłyszenia.
P a p k i n
😊 Witaj. Życzę mile spędzonego czasu i przyjemnego weekendu i pozdrawiam 🤗
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu. Fakt, nie będzie mnie tydzień, ale i tak myślę o Was wszystkich. Tobie również wszystkiego dobrego życzę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrawda, wspominałeś że wybierasz się w tygodniową podróż, a więc miłego wypoczynku i do zobaczenia mam nadzieje.
OdpowiedzUsuńP.S: Mam nadzieje że ten komentarz dojdzie.
Dodarł, dotarł Bartku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to dobrze bo wysyłałem z mojego konta na GOOGLE CHROME, a tą odpowiedź wysyłam z cudem odzyskanego konta na zwykłym GOOGLE.
Usuń