Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

                     Dynastia  Papkina...(7)

Dynastyczna rodzinka rozpadła się jak domek z kart. Na horyzoncie pojawiły się: przemoc, molestowanie seksualne, wymyślne kary, ucieczki (nauka samodzielności), brak perspektywy życiowej, "niewola," bo "obcy dom" był niewolą. Ówczesne społeczeństwo nie wiedziało, często nawet nie interesowało się tym, co dzieje się wewnątrz tego obiektu, postrzegając jego wychowanków jako element zła, bandziorów, złodziei... A działo się tam - działo! Wymyślność kar, głód, złe traktowanie, wymuszały ucieczki. Papkin był w tym perfekcyjny. Dociekliwy obserwator bez trudności mógł dostrzec wymyślność taktyki Papcia, jego przewidywalność, precyzję w obmyślaniu planów, na przykład drogi ucieczki tak wymyślonej, aby ominąć większe ośrodki miejskie, skupiska ludzkie, aby nie narażać się na zainteresowanie ludzi, uniknięcia ewentualnych "pościgów," czy też zainteresowanie ze strony ówczesnej milicji. Co ciekawe, nigdy nie zdarzyło sie tak, aby kierownictwo takiego domu w ogóle zgłaszało gdziekolwiek fakt ucieczki wychowanka i do dziś nie rozumiem - dlaczego...? Wyrafinowany instynkt Papkina pozwalał mu na "zabawę" w kotka i myszkę, czyli w ewidentny sposób posiadał przewagę nad swoimi gnębicielami. Co prawda, trudno było mu uniknąć kar cielesnych w postaci bicia skórzanym pasem po tyłku, kołkiem od miotły po nogach, czy też cienką witką po których skóra na łydkach u nóg była poprzecinana i zostawiała trwałe ślady. Nie mniej wzbudzało to w nim odrazę i nienawiść do "oprawców." Ale Papkin posiadający wyobraźnię i tęgi umysł, zawsze w sposób przemyślany odgryzał się "oprawcom." W Zagórzanach koło Gorlic, gdzie "szalał" intendent - ten ostatni zawsze znalazł pod progiem swojego mieszkania, jak nie łajno, to zdechłego szczura uwieszonego na klamce u drzwi. Inną sprawą było seksualne molestowanie i to nie tylko Papkina. W tej sprawie był bezsilny. Jeśli zważyć, że w wieku około 10-12 lat miał swój pierwszy raz - świadczy o bezczelności i draństwie, jakie panoszyło się w tamtych czasach, w takich miejscach, jak Domy Dziecka. Uraz przeżytych wydarzeń miał trwać wiele lat i tylko dzięki roztropności i umiejętności Papkina dziewczyny, nie popadł w rozstrój psychiczny... Ktoś zapyta, z powodu czego były te wymyślne kary?  Za chleb pozostawiony w szufladzie przed pójściem do szkoły, aby móc go skonsumować po powrocie nim będzie obiad. Za kradzież chleba, bo karą były także niedobory w żywieniu itp.... Papkin, to entuzjasta przyrody. Wczesne lata młodości poświęcał obcowaniu z nią, co zresztą udziela mu się do dzisiaj. Lubi przebywać w przestrzeni. To daje mu poczucie wolności, podobnie jak podróże. Stają się one natchnieniem, czy też inspiracją do pisania swojej kiczowatej poezji, ale są to strofy na luzie, jak je nazywa. Zawsze chodzi z ołówkiem i kawałkiem papieru (notatnik) przy sobie, rysując swoje bazgroły. Dziś na dodatek nosi przy sobie długopis. Papkin był i nadal pozostaje osobą ubogą. Nie przesadzając w słowach - żyje "skromnie," bo wiele złotówek przeznacza na podróże. Ten "smród ubóstwa" ciągnie się za nim całe życie 😊  Ale Papkin nie narzeka, może czasem nie potrafi zrozumieć, na czym polega różnica istnienia ludzi biednych, żyjących w niedostatku i tych, którzy maja ponad stan...?  Ile jest niesprawiedliwości na tym świecie i czy w ogóle sprawiedliwość istnieje? Papkin ma co do tego wiele wątpliwości. Są równi i równiejsi, a więc podział na kasty społeczne - na tych, którzy mogą wszystko i na tych, którym nic nie wolno.... Wracając do zagadnienia podróży należy wiedzieć, że Papkin jako jedyny w rodzinie - odbył ich najwięcej i nadal podróżuje. Podróże te pozwalają mu czuć się wolnym (kiedyś tą wolność miał ograniczoną) i dosłownie wolnym. Podróże, to jego motto życiowe, a zwłaszcza samotne wędrówki po niedostępnych miejscach, daleko od ludzi, cywilizacji w obcowaniu z przyrodą. Inną dziedziną kształtującą umysł Papkina, to wsłuchiwanie się w treści opowiadań o dziejach historii rodziny, choć nie tylko tych familijnych... Opowieści snute przez Dziadków, jego Mamę (również te historyczne z dziejów Polski), kształtowały jego umysł, rodziły wizję dawnych czasów opartą na wyobraźni przeplatanej rzeczywistością. "Historię Rodziny," którą należało by nazwać "Historią Rodzin," cechują te wartości, zwłaszcza w początkowym okresie obejmującym czasy końca XVIII oraz XIX wiek, a nawet lat wcześniejszych, nie mówiąc o wieku, w którym przyszło Papkinowi żyć. Do pełnej całości, do słowa pisanego brakuje tylko rysunków i rycin oraz zdjęć, które wizualnie obrazowały by wygląd dóbr rodzinnych i tamtych czasów (są w niewielkiej ilości). Tym, co wzbudza jego dumę niech będą zdjęcia majątku dziadków ze strony ojca pod Horochowem na Wołyniu, który poniósł tragedię pogromu... Dynastyczna postać Papkina jest jedyną w swoim rodzaju. Indywidualista sam dla siebie, bo życie wymusiło na nim takie, a nie inne postępowanie. To "kot" chodzący własnymi ścieżkami, broniący swoich wartości i przekonań, wyrażający się postępowaniem i zachowaniem, których często nie mogą zaakceptować inni. Stąd często "konflikty" na linii Papkin - inni, ściągający na swoją głowę gniew tych, którzy nie potrafią z różnych przyczyn (często złośliwie), zaakceptować jego toku myślenia i postępowania, których nie rozumieją. Wszystko wskazuje na to, że takim powodem mogą być nie tylko różnice zdań, zachowań człowieka będącego już w wieku, (?) który nie odpowiada młodszym. No cóż, różnice pokoleniowe...!  Papkin i jemu podobni (spotykam się z tym często, może zbyt często) - są dla takowych albo śmieciem, co odczuwam na własnej skórze, obiektem śmiechu i ignorancji. Ale Papkin nie ma zamiaru polemizować o sprawach oczywistych, a szkoda - bo Papkin mimo wszystko, czego innym jest tak trudno dostrzec - jest osobą uległą jeśli idzie o uczucia. Posiada coś na wzór kawałka mięsa w piersiach zwanego sercem. To serce nie zna pojęcia nienawiści i nie są to tylko czcze przechwałki. Może chwilowo wzruszyć się, może nawet "obrazić," w końcu jest człowiekiem podobnym do innych ludzi, lecz nie na długo. Szybko ulega przemianie i powraca do stanu sprzed chwili. Potrafi zapomnieć o złu, jakie mu wyrządzono, ale na zasadzie obopólnego wybaczenia sobie wzajemnych krzywd. To kontrowersyjne dla wielu stwierdzenie jest cechą charakteru Papkina. Bo jeśli Papcio postąpi podobnie, będzie to nie tyle odwet (co za wstrętne określenie), a tylko obrona, co do której ma niezbywalne prawo. I właśnie to prawo często jest podważane, prawo do samostanowienia, prywatności, bycia sobą... Czy w tym kontekście należałoby postawić sobie pytanie: "Jaka jest granica wolności..?" Papkin zostawia to pytanie czytającemu. Sam nie będzie odpowiadał ponieważ On sam odpowiedzi nie zna, przynajmniej na dzień dzisiejszy i tak prawdę mówiąc - wcale mu nie zależy na odpowiedzi jako takiej. Ważne, by inni sami sobie odpowiedzieli na tak postawione pytanie, a przy okazji zrewidowali własną wizję tego pojęcia. Wtedy obie strony będą kwita... Papkin często ociera się o stwierdzenie: "Wyglądasz jak 48 milionów dolarów..." (?) Dla potencjalnego czytelnika tych słów, powiedzenie powyższe jest nie tylko tajemnicze, co niezrozumiałe. I słusznie...!
Tak naprawdę jest wytworem bujnej wyobraźni, a nawet dozą uszczypliwości. Niby nic, a jednak! Papkin ma prostą odpowiedź" "Noszę nawet dziada póki mi z tyłka nie spada..." Łeb za łeb i nie jest to złośliwością dyktowana odpowiedź. Papkin po prostu mówi to, co ma na końcu języka, a ludzie podobno okropnie nie lubią szczerości - ot i wszystko...!
Ileż to złośliwości w naszym narodzie..? Kiedy sięgamy w nasze pradzieje, choćby do początków naszej Państwowości, a właściwie przed Mieszkiem I, czyli w czasy pogańskie - Niemcy zawsze byli narodem zaborczym w stosunku do Polski. Papkin mówi o tym własnie teraz, ponieważ w "Historii Rodziny" temat ten był poruszany z wiadomych powodów. Ale tu i teraz - dlaczego nie? Otóż w tamtych czasach wymyślili sobie (dziś myślą podobnie - Niemcy) dość szczególną regułę, że poganin nie jest bliźnim, a jego ziemia jest niczyją. Wolno więc ja zagarnąć, mieszkańców - pogan uznać za niewolników ("Dzieje Polski" - Wyd. Instytutu Edukacji Narodowej - Lublin 1999). Papkin dokonuje w tym momencie pewnego porównania, nie aż tak tragicznego związku cytowanego fragmentu "Dziejów Polski" i porównywania tychże z okresem dzisiejszym. To własnie te słowa w jakiś sposób można podciągnąć do mentalności pewnych grup ludzi do okresu pogańskiego. Ale nie to ma wydźwięk porównawczy. Dopiero teraz, po zapoznaniu się z cytowaną książką - Papkin dowiedział się, że Mieszko I nie był pierwszym, który przyjął chrzest. Przed nim były inne plemiona na południu: Ślązacy. Polanie. Wiślanie, a nawet Kujawiacy. Według autorów, to własnie te fakty są najstarszym śladem chrześcijaństwa w Polsce. Poznaniacy chwalą się, że władca Mieszko I tutaj właśnie przyjął chrzest. Być może nic bardziej mylnego...? A swoja drogą, to chyba historia nieco nas wszystkich okłamała (wystarczy zapoznać się z wieloma publikacjami oficjalnie dostępnymi), albo to może sami historycy? Byłoby wstyd panowie...! Bo Papkin z wypracowania, jak pamięta, na podstawie której napisana została praca szkolna wiele lat temu, otrzymał ocenę z historii i coś mu się tu dziś nie zgadza. Tak wiec entuzjasta historii - Papkin musi tę historię ponownie przerabiać. I na tym nie koniec. Papkin pozwoli sobie w dalszej przyszłości na napisanie innych faktów "historycznych" zaczerpniętych przypadkowo bawiąc właśnie w Poznaniu, nie dlatego, że chce - bo chce, ale dlatego, że po prostu chce!
Prawdą jest więc, że człowiek musi uczyć się całe życie, a i tak głupim umiera...

                                                                                                    P   a   p   k   i   n
                                                                                       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz