Szukaj na tym blogu

czwartek, 6 kwietnia 2017

  Serwowskie klimaty - wspomnienia...

                     Magiczne Podpromie
                                    (Papkin - pierwszy od prawej w drugim rzędzie)

Była taka uliczka, której dziś już nie ma - została tylko nazwa i kilka starych domków, które jakimś cudem zachowały się do obecnych czasów, a i te wyremontowano i odświeżono - pozostał zapomniany wątek... Była, zniknęła jak kamfora - stworzono "pobojowisko" - hala sportowa stanęła na Łukawskiej ogrodzie. Wszystko zniknęło - domy, ogrody, ludzie, a hala stoi jak potwór... Gdzie ta ulica, gdzie to Podpromie z Sercem Maryni z kwiatami w dłoni, gdzie letnie wieczory z rechotem żab, gdzie wszyscy jesteście - kochani...?  Czar tego miejsce dawno już prysł, nic nie zastąpi tamtej świetności, a dzisiaj wokół tego miejsca mary błądzą w ciemności, choć duch tej ulicy nadal w nas żyje i nic nie zakłóci starych wspomnień. Bo jeśli chcesz więcej wiedzieć o niej - śpiesz szybko tylko do mnie... Podpromie miało swój czar, którego w tamtych czasach nikt nie doceniał - ot, zwykła w kurzawce, błotnista ulica nie przypominająca miejskiej. Raczej droga polna zabudowana niskimi parterowymi domkami, których dachy opadały poniżej poziomu ulicy.... Już jej nie ma. Tylko teksty piosenki, które zawsze przychodzą na myśl, kiedy jestem w tych stronach....
                             "Jest taka ulica, której nie ma,
                               a domki przy niej parterowe,
                               jak stara księga czasem się otwiera - 
                              ludzie patrzą zza firanek..." 
                                                                  (SDM)

                               (Papkin na Serwówce, rok 1963, w tle dom pana Tadeusza Szeligi)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz