T r y p t y k III...
Czasem w życiu wszystko przypomina nieobliczalny brak uporządkowanego nieładu...Czasami nie mogę wymyślić kolejnego dnia w swoim życiowym spisie wydarzeń, a rzeczy swoją obierają ścieżkę. Tak też jest teraz - nawet myśli odmówiły mi posłuszeństwa...A jednak cieszy mnie taki stan rzeczy - czuję się "szczęśliwy" w tym wariackim szkicu własnego portretu, ponieważ czego nie dotknę, czego nie zobaczę, czego nie wymyślę - jest moje, jest własne, jest takie przejrzyste - wychodzi prosto z mojej głębi. A jak wiadomo - jestem nieprzewidywalny, nieobliczalny, niewyobrażalny - jestem po prostu sobą...Chwilowa niedyspozycja, wcale nie oznacza siedzenia na laurach, przeciwnie - to czas przemyślenia i tworzenia nowego materiału. U mnie, w moich warunkach, to normalne...Brak zrozumienia jest w tym układzie jak najbardziej na miejscu..."Potem cisza normalna, wręcz całkiem nieznośna...
I myślałem o tym, iż całe życie żyłem tak,
aby z chwilą, kiedy zginę,
nie pozostało po mnie niczyje,
prawdziwe wspomnienie...
I dlatego nie mówiłem ludziom
prawdy o sobie,
wymyślając czasem rzeczy,
które mogły się nie zdarzyć
i te, które siały przerażenie tych,
którzy się o nich dowiadywali,
często potwierdzone faktami...
Dlatego uciekłem przed wszystkim,
co mogłoby się jeszcze zdarzyć,
gdyż bałem się ludzi i nie chciałem,
aby zostało po mnie nic..!
Podobno nadzieja umiera ostatnia...
Śmiem twierdzić, że ona nigdy nie umiera,
pomimo bólu, rozczarowań, własnych ograniczeń,
strachy, czy lęku,
pozwala mi spokojnie zasnąć
z nadzieją na kolejny dzień.
Pomimo tego, że nie wszystko rozumiem,
nie na wszystko się zgadzam
i wciąż tak mało wiem
pomimo, że tyle czasu upłynęło
od tamtych chwil...
Nadzieja jest zgodą na to, co nastąpi,
zmieniając strach w spokój -
pozwala przetrwać trudny czas,
chociaż wcale nie gwarantuje pozytywnego rozwiązania.
I dlatego również wszystkim życzę nadziei
na każdy kolejny dzień..."
(21 września 1994)
imieniny mojej zmarłej żony
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz