Szukaj na tym blogu

piątek, 22 lutego 2019

                                                      Buty zawiesiłem w chmurach,
                                                                  aby odpoczywały - 
                                                     te, które nosiły mnie po górach
                                                             na emeryturę odeszły...
                                                            Zakończyły swój żywot,
                                                          wysłużone, wzdychające,
                                                         czy powtórzą trudny etap,
                                                    czy przyświeci im jeszcze słońce?
                                                                        Oj, nie sądzę...!
                                                                                              (9 lipca 2011)
...Gdy siedzę przed namiotem w lesie lub na jego skraju, przy ścieżce prowadzącej donikąd, nawet w nocy, gdy oczy przyzwyczajają się do ciemności - widzę "zjawy" plątające się między drzewami lub snujące się po bieszczadzkich trawach. W księżycową noc widać też szkliste oczy - wtedy wiem, że w pobliżu jest zwierz. Nie ważne jakiego gatunku, dziki pies, jak wilka nazywam, czasem sarna, bo z innych zwierząt trudno dostrzec te, które są tak płochliwe, choćby ryś, że aż "chore." Co ciekawe, każde z nich nie ma odwagi podejść tak blisko, abym mógł je dotknąć. Owszem - chodzą i to bardzo blisko po nocy, gdy śpię. Słyszę wtedy ich węszenie, parskanie, oddech, trącają nawet namiot. A mnie się nawet nie chce ruszyć, bo i po co, żadnego ruchu z kilka powodów: - nie zdradzić się, że jestem, choć one i tak wiedzą swoje, skupiam się na śnie, a gdy jest chłodniej, wolę grzać się sztucznym termoforem z...kamienia. Noce bowiem bywają chłodne, nawet letnia porą. Był kiedyś taki przypadek, kiedy pod Tarnicą w lipcową noc student zmarł z wyziębienia. To było dawno, ale dziś wędrowcy mają większą wiedzę dotyczącą dostosowania się do panujących warunków...A noce są piękne, gwieździste, niczym nie zakłócone, księżycowe z delikatną poświatą na wschodnim niebie i te gwiazdy migające...Albo zachmurzone z padającym deszczem (biada Ci, jeśli obóz rozbijesz w parowie), burzowe z piorunami. I ten huk, jakże inny, potężny, straszny w oddali, a raczej gdzieś tuż obok...W takie noce nie znajdziesz obok siebie zwierzęcia chyba, że przez przypadek.
Czasem oczy odbijające się blaskiem księżyca i świecące w ciemnościach, jak kto woli je nazwać. Są obecne i...ciekawskie, choć bojaźliwe. Kiedyś obcowałem z młodym wilczkiem - nazywałem go skarpeta. Coś takiego przyszło mi do głowy i tak pozostało. Dziwnym trafem specjalnie się nie bał, ale był ostrożny. Widywałem go wiele razy, potem zniknął, jakby rozpłynął się we mgle wrześniowego wieczora, a jeszcze potem ślad po nim zaginął...Zwierzaki nie lubią jak im się patrzy w oczy, choć to jest też sposób na ich przechytrzenie, wtedy ulegają. Bo najgorzej pokazać strach...Piękne są te bieszczadzkie noce, na bezdrożach, w kniei, albo na połoninach, pod krzyżem Smereka, Roha, czy nawet Tarnicy - wszędzie, gdzie Cię oczy poniosą. Opanuj strach i czuj się sobą. Nie zakłócaj spokoju tym, którzy są tu gospodarzami, bo to nie oni lecz Ty jesteś tu intruzem. Ciesz się widokiem śladów łap, zgaduj, czyje one są i pomyśl, że tuż przed Tobą coś tu było i jest w pobliżu. Jak się zachować - normalnie, tak jakby nic! Acha...i jeszcze jedna dobra rada - zawsze sygnalizuj, że jesteś. Uderzaj patykiem o patyk, gałęzią o gałąź - wtedy unikniesz niespodzianek, a nawet kłopotów - reszty domyśl się sam. Bo gdybym miał wszystko każdemu z osobna tłumaczyć, zanudził bym siebie i Was i wtedy byłaby klapa, a na to ochoty nie mam. Ja także uczyłem się wszystkiego, dodając swoje pomysły...Mamy jeszcze zimę, ale sezon jest blisko. Może gdzieś znajdziesz się na na mojej ścieżce - wtedy pogadamy, jak nie z Tobą, to ze zwierzęciem. Tak więc nie bójcie się świecących oczu w ciemnościach, bo skoro one są, to znaczy, że jesteś wśród swoich...
  Wszystkim już teraz życzę pozytywnych wrażeń, a skoro nadchodzi weekend życzę, abyście go spędzili pożytecznie i na wesoło. Pozdrawiam.

                                                             P  a  p  k  i  n
     

1 komentarz:

  1. Oj tak ja też, co prawda tylko dwa, trzy razy bywałem z grupą niepełnosprawnych w tamtym rejonie. I choć wolę Tatry to tamten region też mnie zaciekawił. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń