"Feralny" poniedziałek....
Wczorajszy poniedziałek był dla mnie nietypowy, wręcz feralny...Ludzie nie lubią poniedziałków, czego dobrym wyrazicielem jest film z przed wielu lat emitowany kiedyś w telewizji. Wszyscy (może nie wszyscy) mają mdłości i odczuwają skutki ostatniego po piątku (weekendu)...Znam takiego, który wczoraj z samego rana "wlazł" na mnie niemal dosłownie, będąc najwidoczniej jeszcze pod wpływem sobotnio-niedzielnej saksy - podobno na działce (?) Cóż, może własnie tam pojawiły się już pierwsze wiosenne kwiaty i na ich widok koleś się odprężył? Nie jestem wcale taki pewny, czy to co jest dzisiaj szczęściem dla mnie (piękna słoneczna pogoda, ciepełko), jest również szczęściem dla tego człowieka, gdyż marniutko i cienko wyglądał... Każdy ma swoje własne szczęście, każdy czuje je inaczej - może jest jakieś wspólne jeśli lubi się kogoś autentycznie i...żywiołowo...A ja łykam to życie jak kluski i marzę tylko, aby było dobrze okraszone. I jest tak z całą pewnością, gdy tylko będą dobre warunki, aby ruszyć się z tych czterech ścian. Bo tu na każdym kroku można spotkać kogoś, kto odreagowuje skutki swawoli racząc się "ognistą wodą" do...lusterka! W jakimś sensie również ja jestem pod wpływem po piątku, gdyż nachodziły mnie różne głupawe myśli, a nawet wspominałem zabawne historyjki z przed wielu lat. Jedną z nich była taka: - ""Zmęczony Papkin zasnął pod drzewem jabłonki w serwowskim ogrodzie i...chrapał! Podeszli do niego "padalce" i przywiązali mu puszki do nóg, rąk i...obudzili. Zerwał się Papcio i zaczął gonić po ogrodzie, a puszki dzwoniły mu w nogawkach jak dzwonki w Kościele...Krzyczał - "odejdź, zostaw mnie diable, a kusz, przepadnij...!" Potem ferajna wykorzystała kota naszej kuzynki, niejakiego Rudusia przywiązując mu puszkę do jego ogona. I gonił tak kot wystraszony, miauczał i parskał, a wszyscy mieli fajny ubaw. Tylko starsi wrzeszczeli i pokazywali stukając się w głowę mówiąc: - "macie kuku na muniu..."A dziś...? Może wreszcie zakończy się zima (podobno ma być jeszcze śnieżnie i mroźno), bo tak długie siedzenie w domu powoduje halucynacje i niepokój w mózgu. Bo co za dużo, to też nie zdrowo - można przejść metamorfozę, ale raczej na gorsze. Można popaść w skrajności jak ów facet, nie umniejszając jej przeskoczenia. Bronić się przed takim dołkiem, bo nie ma innego wyjścia. "Siedzieć nad przepaścią i życie brać garścią" - taki wierszyk prezentowałem kiedyś na blogu, ale to rzeczywiście była inna okazja. Podchmielony gość jednak mnie zreflektował i czym prędzej wyruszyłem na podbój ulicy, bo tylko w ten sposób mogłem zmienić tok myślenia. Miłego wtorku (nie poniedziałku) życzę pozdrawiając wszystkich i tego jegomościa z pod jedenastki.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz