Szukaj na tym blogu

wtorek, 5 lutego 2019

                     To sobie "ponarzekamy...."

Doprawdy...! Już wczoraj powinienem napisać, ale coś mnie "dopadło" i tak dzień minął...Rzeczywiście - nie był on zbyt dobry, bo bylem zachmurzony jak chmura gradowa i sam już nie wiem, czyja była to wina - moja, czy wczorajszego dnia? Wszystko mnie drażniło, zwłaszcza gość, którego wcześniej nie "załapałem," ale okazał się tym, z którym wcale mi nie po drodze..."W poniedziałkowy poranek najlepiej rozpoznać naszą twarz" - tak kiedyś zasłyszałem i trzymam się tej dewizy, bo jest w niej odrobina prawdy. Robię więc uniki - najczęściej unikam ludzi fałszywych, bo tu okazuje się, że niestety - są bardzo blisko mnie, o czym mogłem się przekonać dni temu kilka....Unikam więc takich "kurdupli" i pieprzonych dziadów, bo choć wiek mój jakby zbliżony, ale nie utożsamiam się z takimi "dewiatami." I stoję sobie tak wczoraj - świat oglądając z pozycji widza, przechodnia, czy jak kto woli, obserwując to, co dzieje się wokół - ten ruch pojazdów i...ludzi, słysząc nagle - "cześć!"
Początkowo pomyślałem, że to nie do mnie - (niewielka reakcja), ale kiedy poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu, jakby mi odbiło i się odwróciłem. Za plecami stało jakieś dziwadło i gada, powtarza - "cześć!" I śmieje się głupio - ni to do mnie, ni to do wiatru - "co, nie poznajesz?"  No, nie poznaję...! Jak się okazało, ten "ktoś" zapewne wziął mnie za kogoś innego, co jakoś dziwnym trafem mam często podobne przypadki. Czyżbym miał sobowtóra?  Unikam dawnych "kumpli" z pracy - zresztą kilku z nich już nie ma pośród nas, a Ci "warsztatowcy" mnie nie zbyt bardzo interesują. To, że kiedyś stykaliśmy się zawodowo, jest niezbitym dowodem na istnienie "Anioła Stróża." Wielokrotnie sparzyłem się na takiej przyjaźni , teraz też się to zdarza, ale jestem mądrzejszy....Nawet mam taką "listę gości," których szczególnie unikam, mówiących "głośno" poza plecami. Każde podobne podśmiechujki czuję na plecach i wiem, jakie są wobec mnie oczekiwania...."No jestem bohaterem talk show tego całego majdanu. Gdy ludzie spotykają się, bo to jest właściwe rozumowanie - mają potrzebę rozmowy. Nie można tak sobie milczeć, bo milczenie jest niezręczne. Jest potrzeba i to na czasie pieprzenia czegoś, czego albo później będą żałowali, albo cieszyć się będą, że komuś dowalili - taka potrzeba gadania o kimś, kto stoi plecami do nich, a my o tym nie wiemy....Uniki są trudne - ciekawe, czy uda mi się uniknąć dalszego "rozlewu" tej śmierdzącej mazi, którą ktoś mnie zaraził? Bo jeśli ktoś mnie unika, czyli działa poza moimi plecami, to robi mi śmierdzącą przysługę. Ale gdy kogoś dopadnę, to...Pytanie na koniec - "czy w tym przypadku jestem towarzyski...?"
Pozdrawiam.
                                                                        P  a  p  k  i  n
     

2 komentarze:

  1. Szanowny Panie,
    Chciałem tylko napisać, że prowadzi Pan bardzo ciekawego bloga. Trafiłem nań szukając informacji o "Sercu Maryni". Nie przeczytałem wszystkiego, ale wspomnienia traktujące o dawnych czasach (PRL, Gomułka) są bardzo interesujące, zwłaszcza dla osoby, która zna to wyłącznie z opowiadań rodziców/dziadków.
    Pozdrawiam ciepło,
    Łukasz

    OdpowiedzUsuń
  2. "Serce Maryni" to czasy mojego dzieciństwa na tyle ciekawe, że przez lata nie potrafiłem trafić na informacje o tej osobie. Stalo się to przypadkiem, z czego jestem zadowolony, choć cała jej biografia jest tylko krótkim opisem ogólnikowym. Ale dobre i to. Dziekuję i zapraszam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń