Wiosna w...zimie.
Żeby się tylko komuś coś nie przestawiło... Widziałem dziś na przystanku młodą roznegliżowaną z odsłoniętym (dużym) dekoltem, jakby przed chwilą wyszła z...ukropu....Ludzie naprawdę mają coś pod sufitem uważając, że skoro na chwilę słonko wyszło zza chmur i zrobiło się w miarę ciepło, to już chętnie zrzucili by z siebie zimową odzież i pozostali w negliżowych fatałaszkach.
A za chwilę takie "coś" zacznie kichać i smarkać, prątkując atmosferę i zarażając wokół innych. Należało by "poskromić" taką beznadzieję, aby rozum przegonić z tyłka do głowy, bo bezmózgowcy nie myślą. Weszliśmy w trudny, bądź co bądź okres, kiedy infekcje dają znać o sobie i tak zapewne będzie do końca marca, jak nie dłużej. Niektórym już zaczyna przewracać się w głowach, a sądząc po wieku, z cała pewnością była to wszechwiedząca studentka, która przełożyła wajchę z zimy na...wiosnę. A ja od dawna mówię tak....
Wieje -
podobno sypnąć ma też śniegiem
i mrozem ściągnąć pobliskie kałuże,
a ja synoptykom
więcej już nie wierzę,
sam jednak wróżyłem dziś zimową burzę.
Co będzie - zobaczę,
jak nie widzę, nie wiem,
więc mówić o zimie chyba nie wypada,
ale wiem jedno -
nie gra mi tu cosik
i myślę, że to pogodowa zdrada...!
(10 stycznia 2014)
Wszystkim życzę miłego dnia. Pozdrawiam.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz