Stare dzieje...
Odwiedził mnie na blogu pan o pseudonimie qwerty z czego jestem bardzo zadowolony - szukając informacji o legendarnym już dziś "Sercu Maryni," tajemniczej starszej pani, która nawiedzała okolice Maćkówki i Serwówki (to stare nazwy regionalne, nieznane już dzisiejszemu pokoleniu), a konkretnie chodzi o ówczesne Podpromie. Tak szanowny Panie, jestem chłopakiem z Podpromia, tego, którego dziś już nie ma, a które umarło wraz z postępującą rozbudową miasta. To oczywiście inna już historia, do której często wracam. A jeśli Pan cofnie się do mojej notki z dnia 8 lutego 2018 roku zatytułowanej: "Kilka luźnych refleksji - czyli to już było...(1)" Tam własnie jest kilka słów na temat pani Marii Potępa (tak się nazywała), a za którą wszyscy wołali "Serce Maryni."
A ja chciałbym zacytować jeden z wierszy o Rzeszowie autorstwa Janiny Ataman "Gdy Rzeszów śpi," w którym wspomina m.inn. "Serce Maryni."
Jest taka noc raz w roku, gdy Rzeszów śpi,
ożywa tamten Rzeszów, (Franciszek Kotula)
z mgły wyłania się hotel
i dom teściowej na Czekaju,
W kuchni pali się światło,
w powietrzu wanilią pachnie.
Na Rzeźniczej rżą konie,
a dziadek Nitka (Stanisław Nitka)
przeprawia na drugi brzeg, tych dwoje -
Admirała i Serce Maryni.
On w mundurze, Ona w bieli
rozminęli się...
W kinie Apollo nocny seans
z "Przeminęło z wiatrem,"
na Lisiej Górze, kwiat paproci zakwita -
jest taka noc...
Jeszcze raz dziękuję za odwiedziny i zapraszam do odwiedzin. Pozdrawiam.
A w związku z nadchodzącym weekendem, wszystkim życzę jego udanego spędzenia. Byle do wiosny.
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz