Weekendowa sobota...
Tydzień mija od mojej podróży do Torunia. W pogodzie nic się nie zmieniło, choć meteorolodzy zapowiadają zmianę, podobno nadchodzi deszcz...Weekend jakoś nudno się rozpoczął, ale myślę, że to chyba z braku sensownego zajęcia. Jestem przygotowany do podjęcia wyzwania tegorocznej wędrówki po Bieszczadach. Pierwsze "wyjście" zbliża się dużymi krokami. Za około dwa tygodnie spotyka się nasza grupa "starych" przyjaciół w Wetlinie.Następnie udamy się całą grupą do "Kaśki Litwinki." Dwa dni wcześniej przyjeżdża do mnie dwoje uczestników - z Białegostoku i Lublina. Tegoroczny szlak wiedzie Przełomem Solinki, Moczarne do mogiły żołnierza P. Gładysza (Hrubki-1186 m npm), Okrąglik (1101), Jasło (1153), Rożki (943) do Cisnej. Mamy na to dwa tygodnie czasu. Na przełomie czerwca i lipca, a więc w czasie najbardziej narażonym na zmianę aury (opady deszczu) - moja samotna wędrówka wiodła będzie na Kińczyk (1251),
Rozsypaniec (1246), a następnie bezdrożami do Sianek (Grób Hrabiny). Tyle z planowanych wypadów, bo przecież trudno na dzień dzisiejszy cokolwiek wiedzieć, co jeszcze "strzeli" mi do głowy.
Myślę, że odwiedzę i to na pewno cmentarz Jasień w Ustrzykach Dolnych, gdzie spoczywa jeden ze słynnych Bieszczadników - "Majster Bieda" czyli Władysław Nadopta.
Miłej pogody, w tym przede wszystkim duchowej wszystkim życzę. Pozdrawiam...
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz