Szukaj na tym blogu

piątek, 29 września 2017

                 Z kart biografii Papkina...(3)

I tak to sprawy bieżące pokonawszy, wreszcie słów parę napisać tutaj mogę, lubo nadał tempu fugit tak prędko, że gdyby Pan Bóg w dziale stworzenia dopiero dnia dziesiątego spocząć postanowił, może by mi tygodnia na wszyćko co zrobić trza koniecznie starczyło. Wejrzawszy na żywota mojego koleje zda mi się, że gdy komu fortuna nie sprzyja, życie jego jako prosta ku zatraceniu jawi się droga, gdy zaś los doń się uśmiechnie, tedy możliwości jedna za drugom mnożyć się curriculum vitea na podobieństwo drugiej krętej odmieniają, gdzie za zakrętem następny zakręt następuje, a końca jej nie widać wcale... Aliści, żeby się ona droga zbyt kreta nie stała, trza by pośród onych okazyj rozsądnie wybierać i nie wszyćkie sroki za ogon chwytać, bo zdarzyć się tedy jako mnie może, że dni w tygodniu brakuje, albo gorzej jeszcze, gdy komu tam u góry w środku dnia, światło nagle zgaszom, że tylko łzy i zgryzoty po sobie najbliższym pozostawi. Przed czem siebie samego i inszych co tu zagadać bendom przestrzegam, bom na własne oczy takowe przypadki widział.... Tedy i mnie wszyćkie manatki zbierać trza będzie, bo to nie wiadomo, co nadyjdzie, a szkoda, by wszyćko w takim nieładom ostawić. Przeco czynię owe rozporządzenie, coby mnie z wiatrom rozsypano, czyli moje prochy gdziesik w górach, które ja pokochał. I takoj to testament niechaj będzie....
Spozirojcie tedy na owe  zdjatko z gruszką w dłoni, coby wielkim smakiem się obiadawszy, w żadyn sposób nie chciał z owego ogroda się wycofać... Bo otoczenie tak przyjemne dla żywotnych, coby cały czas tam siedzieć i nigdzie się nie ruszać... Taka enklawa spokoju pośród zła, które zewsząd się czai i dybie na człowieka. Takoj i teraz dycham swobodnie i spozieram na niebo - wiosny i lata oczekując, bo do inszej takowej mi śpieszno. Teraz jesień, póki co pogodna, ale zaraz zacznom się słoty i paskudna mżawka.... Gdzieś tam nad Sanem, w ciszy i spokoju przemyśleć swój żywot powinienem, cieszyć się i Bogu dziękować za owe dary zdrowotności, jakimi mnie obdarza, za udane lato, za życie i wszelakie dobra. W ciszy i szumie potoku swobodą się dialektować. Przytulić się do ciepłego pieca wsłuchując się w trzask drwa w palenisku....
Zimowe wieczory spędzę w domu Dziadka oraz z...kotem....
Miłego weekendu życzę i pozdrawiam.

                                                                            P  a  p  k  i  n
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz