Szukaj na tym blogu

środa, 30 maja 2018

                                        Tryptyk III

Wiem, że to śmieszne, bo lato jest blisko, a w sercu moim zima i święta za pasem, cóż więc zatem znajdziesz dziś w moim zeszycie - no właśnie - cóż znajdziesz...zaraz zobaczycie!Tak dawniej bywało w rodzinnym mym domu, a jak tam było...? Ech - może jednak nie mówić nikomu...?

W tę noc grudniową, gdy zima panuje,
taka myśl Papkinowi po głowie się snuje...
Dawno temu, gdy wszyscy przy stole siadali,
ciotki klotki, wujowie i inni z kadzieli
Ci, co niegdyś z nami tu bywali
i co już odeszli w zapomnienia dali - 
snując kolędę "Bóg się rodzi w żłobie,"
kochajmy się wszyscy w zdrowiu i chorobie...
Życzeń potoki słów zewsząd płynęły,
dorośli i dzieci do siebie je słali,
a gdy wieczerzy godzina wybiła
żegnając się w imię Ojca i Syna,
najstarszy z rodu przemowę wygłasza
i do wieczerzy wszystkich nas zaprasza...
"Rozsiądźcie się wygodnie,
gdzie komu przypadnie - 
niech miłość i szczęście,
wszystkich Was ogarnie...."
Zatem, gdy już wszyscy do stołu zasiedli,
opłatkiem się podzielili, wieczerzy pojedli
przyszedł czas na kolędowanie
w ten świąteczny wieczór,
w tym rodzinnym stanie...
Pasterka o północy w Kościele Wojskowym - 
stanęli żołnierze w szeregu szykownym,
a gdy organy wesoło zagrały:
"Bóg się rodzi" - tej nocy i senne świtanie.
Bo gdy sen wszystkich i zmęczenie zmorzył,
gospodarz jako ostatni swą głowę ułożył
na poduszce, co się ostała na jego kanapie
zasnął - do południa na swym łóżku chrapie....
Tak to świętowano kiedyś w rodzinnym nastroju,
życząc sobie wzajemnie, miłości i...pokoju.
                                      (27 kwietnia 1987)
Wszystkim życzę udanego świętowania Bożego Ciała.
Pozdrawiam.

                                                                P  a  p  k  i  n
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz