Remanent po...sprzątaniu....
Adwent zbliża się nieuchronnie dużymi krokami, a ja praktycznie już uporałem się z generalnym sprzątaniem mieszkania...Najgorzej było w kuchni - co tam się działo, trudno opisać... Powierzchowne sprzątanie na co dzień, jest czymś normalnym, ale w miejscach , do których nie często się zagląda...(?) Wykonałem więc to, co spędzało mi sen z oczu. Tak na prawdę pozostało już niewiele do końca tych przed świątecznych porządków - uporałem się również z praniem. Teraz mogę nająć się na etatowego sprzątacza - jeśli ktoś ma lenia chętnie pomogę... Okres Adwentu jak widać, będzie już spokojny i mogę zająć się wyłącznie przygotowaniami innego typu - zakupy (tylko nie wiem po co?), skoro w moim domu jestem sam? Połażę pomiędzy regałami, ale jeszcze nie teraz. Widok świątecznych dekoracji o tym czasie wzbudza u mnie niechęć do wszystkiego i mnie dobija, choć przydałoby się uzupełnić oświetlenie choinkowe i takie tam duperelki... Póki co, będę przygotowywał słodkości na choinkę - pomadki i inne pierdółki, które na drzewku wyglądają wspaniale, przypominając mi stare czasy, gdy byłem dzieckiem. Były to święta, że cho, cho.... niezapomniane, radosne, w prawdziwej atmosferze, kiedy na bok odkładało się wszelkie urazy, nieporozumienia, święta w atmosferze Dziadków i mojej Mamy. Teraz już tego nie ma, bo wtedy, gdy spotkało się sąsiada na klatce schodowej, było to wielkie święto.... Czy obecnie istnieje jeszcze magia "Białych Świąt," noworocznego "szczodroka," kiedy dostawało się parę groszy na szczęście? Dzisiejsze pokolenie nie wie, co to prawdziwa, przed świąteczna atmosfera, ta prawdziwa, nie sztuczna, jak obecnie, kiedy czerwone krasnale "tańczą" już od początku listopada psując nastrój oczekiwania na to, co ma nadejść. Nie znają krzątaniny, wypieków, pachnideł, lukrów, kapusty z grzybami (no, tu może nie jest tak do końca...), chałki plecionej - bułki kultywowanej tradycyjnie przez naszego Dziadka... Co tu dużo mówić - to już nie wróci - żyje tylko we mnie i cieszy, że mogę znaleźć się w atmosferze wspomnień z przed lat.... Dzisiejsze pokolenie jest leniwe, by kultywować stare rodzinne tradycje. A może nikt ich tego nie uczy, nie przekazuje? Nie napisał dalszego scenariusza na dalsze pokolenia? Teraz nawet śniegu jak na lekarstwo - nie ma zimy, wszystko się zmieniło.... Szkoda mówić...! Cieszę się, że mogę żyć wspomnieniami, a moja choinka rozbłyśnie jak za dawnych lat tyle, ze światłami elektrycznymi, nie jak to było - specjalnymi świątecznymi świeczkami. Ale dobre i to... Życzę wszystkim spokojnego i udanego dnia. Pozdrawiam.P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz