Szukaj na tym blogu

środa, 6 grudnia 2017

                                Świąteczne drzewko....

Dziś miało być o czymś innym, ale wziąłem do ręki stare z przed wielu lat zdjęcie, na którym jestem z moją Mamą przy choince... Tak więc będzie o choince, bo przecież podobno za chwilę mamy Święta. Wystawy sklepów przekształciły się w jedno bożonarodzeniowe stoisko, obfitość bombek (hi hi), gwiazd betlejemskich, mikołajów - niestety oszustów (pisałem w notce poniżej), śniegu w sprayu, mnogość świeczek, skrzatów, waty imitującej śnieg, kolędy rządzące w głośnikach... Wszystko to po to, by nas w nastrój świąt podobno wprowadzić, byśmy kupowali, kupowali...a przecież i tak kupić musimy - nie udawajmy...! No, ale miało być o choince, takim małym lub większym drzewku, jak kto woli. Tylko teraz choinka jest wybierana starannie, ma być rozłożysta, wysoka, żadnych krzywizn, najlepiej sztuczna, bo to wręcz idealne i igieł nie gubi, no a poza tym ekologiczna (srutu-tutu), ale dobrze - odczepię się od sztucznych... Teraz choinka ma stylistów, tak - dziś rozgorzał spór na temat wystroju choinki, bo przecież powinna wyglądać z klasą, żeby rodzinka mogła się pochwalić i pozazdrościć (hehe, skąd ja to znam?) - dwu-kolorowe bombki, światełka zgodne z wszelkimi zasadami estetyki i harmonii...I tu mnie cholera bierze...! Przepraszam, ale ja cenię Ducha Świąt, nie te "piękne" choinki porażające klasą i bezdusznością. Ubierałem  choinkę wraz z moją Mamą, kiedy miałem ileś już lat, bawiliśmy się przy tym w radości dzieciństwa. I Ona i ja (moje rodzeństwo również), wieszaliśmy bombki na przemian, raz Ona, raz ja. Wybierałem przeważnie te najstarsze sprzed lat, pamiętające pierwsze lata po wojnie, a nawet były te z przed wojny, bo one przeważały w naszych "zbiorach." Naprawdę były stare i niesamowicie delikatne (dzisiaj są ze szkła lub plastyku) - przypominały figurki aniołków, śniegowych panienek, elfów, gwiezdne wróżki, sopelki i inne. Wieszałem je na gałązkach żywej choinki, obok siebie, żeby mogła na nie patrzeć cała rodzina. Wieszaliśmy cukierki i lizaki, bo nie stać nas było na wykwintne wyroby cukiernicze (choinkowe).... Były pozłotka, łańcuchy z kolorowego papieru, girlandy, które zdobiły całe mieszkanie... Mama umiała mieć świąteczny nastrój i powagę, a przy tym śpiewała piękne, stare kolędy, których dziś już się nie słyszy, nawet w kościołach...Kot bawił się ozdobami i co jakiś czas jeżąc sierść parskał na widok sztucznych ogni. Choinka była pstrokata i niesymetryczna, zwariowana, przez to bardziej ludzka i nasza własna, a co ważne - żywa. Te, które dzisiaj widzę, mają jednolite piękne bombki lub wspaniałe ozdoby wykonane w iście amerykańskim stylu. Wyglądają pięknie, ale nie bije z nich ciepło, nie sprawiają, że chcę przy nich usiąść i pomarzyć - nie mają już tej magii, a może to tylko moje subiektywne odczucie? Bo wiecie - mojej Mamy już nie ma, nie ma też 40-letnich i starszych bombek, potłukły się z biegiem czasu... Ale choinka jest taka, jaka jest - ubierana z powagą i całym dostojeństwem, z majestatem w ozdoby i...słodycze - tradycyjne jej ubranko jak przed laty. I wolę ją taką, bo ona jest moja. Przypomina mi te z przed lat w domu mojej Mamy - w naszym domu na "Serwówce..." A gdy obciążam gałązki słodyczami, jestem myślami gdzieś tak bardzo daleko w głębi mojego życia i czasem łza kręci się w oku. Kiedy tak pomyślę, to na pewno choinka podobała by się mojej Mamie i wiem, co Ona zawiesiła by na gałązkach. Dziś choinka wzbudza podziw moich wnuków...

Nie wiem, w jakim bylem wieku, ale tu jestem z moją Mamą przy takiej świątecznej choince. To były czasy....
Serdecznie pozdrawiam.

                                                                          P  a  p  k  i  n

2 komentarze:

  1. Faktycznie, tamte żywe choinki były znacznie lepsze. Bo choć przy ubieraniu było mnóstwo roboty, to jednak zapach igliwia i podniosła chwila tego dnia [24.12] niwelowała wszystkie trudy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartku! Często wracam wspomnieniami do starych czasów, bo to były czasy wspaniałe mimo trudności, jakie się piętrzyły przed naszymi rodzicami. Ale cóż, czas w miejscu nie stoi. Szkoda tylko, że jest tak mało ludzi, którzy jeszcze potrafią kultywować stare tradycje. A może są, tylko ja o nich nie wiem? Pozdrawiam i dziekuję za opinię. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń