Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 11 grudnia 2017

    Świątecznie, choć do Świąt daleko...

                          (11 grudnia 2017)

Miało mnie dziś nie być, ale... po cichutku, pomalutku, coraz bardziej zagłębiamy się w ten przedświąteczny czas... Aż trudno zajmować się czymś innym...wielka polityką, która dzieje się wokół nas, bijącymi myślami...?  Tak! Ja tylko dziś na chwilę tu zaglądam, by sprawdzić, co ciekawego, czy coś się zmieniło...?  Zauważyłem tylko jeden głos, a poza tym cicho, jak makiem posiał... Może trzeba będzie zastanowić się, czy warto się produkować dla samego siebie....? A u mnie ruch jak w ukropie i nie muszę się wysilać na wymuszanie z siebie wysiłku myślenia. Robię swoje i nie patrzę poza siebie. Są tylko wspomnienia, tak przy okazji tego, co zabiera mi troszkę czasu, aby wszystko było jak kiedyś...
Ozdoby choinkowe, słodkości, aby móc potem obdarować dzieci, czyli moje wnuki.... Wspomnienia, które wirują w moim umyśle, te zadawnione, nigdzie nie pisane, choć warto
je kultywować.... "Białe Święta" - Boże Narodzenie, czas 
spokoju i refleksji. Mój Dziadek taka przypowiastkę nam dzieciom opowiadał: "Każdy Polak ma swoją kolędę, tę najcudowniejszą, z którą wiąże się tyle niezapomnianych i nie do wyrażenia przeżyć, myśli, doznań. I ja mam swoje ulubione kolędy, które weszły mi w krew, w serce, w duszę razem z zapachem mojej Dylągowskiej ziemi, z poszumem lasu, z obrazem jej strzech słomianych, jakże kojarzących się z kolędami i....szopką betlejemską... Jedna z takich ulubionych jest kolęda na Boże Narodzenie roku 1892. Miałem wtedy 11 lat. Nasi rodzice śpiewali z całą naszą ferajną (rodzeństwem), chwytaliśmy słowa i śpiewali z mamą i tatą. Kolęda ta ma takie słowa...(tu Dziadek rozpoczął śpiewanie):
"Królu i Panie, gdzie są Twoje trony,
gdzie są Twoje berła i Twoje korony...
O, Anieli przybywajcie,
Jemu wdzięcznie przygrywajcie,
Jezusowi maleńkiemu w tym żłóbeczku
na wianeczku złożonemu..."
A ponieważ w domu zrobiłem już praktycznie wszystko, nawet ozdoby choinkowe, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wałęsać się i nudzić z nic nie robienia. Wiem, może to śmieszne, ale jeszcze będzie czas na wykonanie tych czynności, które są przede mną. Karpia przygotuję w dzień wigilijny, pierogi lepił będę od samego rana, barszczyk już jest w przygotowaniu (?) i nie będzie problemu... Niby wszystko okay, a na samym końcu okaże się, że będę zmuszony wszystko zostawić w domu, bo na Wigilię pójdę do...córki. Ot i cały ambaras...
Miłego....
                                                                       P  a  p  k  i  n

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz