Wspomnienie...lata.
Dzisiaj rozpoczęła się kalendarzowa wiosna, do lata jeszcze sporo czasu, wiec małe wspomnienie z ubiegłego roku z obozu w Tynwałdzie koło Iławy. Pogoda była w kratkę więc różnie bywało pod namiotami. Brat mój siedział nad krzyżówkami albo czytał książki, ja jako "niespokojny duch" nudziłem się i...psioczyłem. Tym sposobem powstało kilka kiczów i luźnych zdań, które przedstawię....Krowa....
Kocham krowy - ładny widok, bo taki swojski. Na tym zadupiu widok takiej "osóbki" naprawdę cieszy... Krowa ma cztery nogi i zad z ogonkiem, łeb z rogami i gębę słodką - wymarzony pocałunek (?)...I te wymiona - ach, jakie podniecające i nabrzmiałe od mleka... Krowa - uwielbiam jej widok! Tak to zapisałem w swoim notatniku (pisownia oryginalna) - dziś powtórzę, bo warto.... Bo tu na pustkowiu, czyli w "buszu" widok takiego stadka naprawdę raduje. Jest z kim "obcować" i wie się, że ktoś tu jeszcze jest, a co ważne, one przebywają na pastwisku przez całe lato - w dzień i w nocy, nikt ich do stajni nie zagania. Poczciwe i przyjazne zwierzę. Dzisiejszego ranka byłem przywitać się z krowami - własnością pana Jana... Wszystko byłoby dobrze, nawet z powodu tego deszczu, ale tak jestem pogryziony, że na nogach same rany - jeden bąbel. Czekam na powrót do domu - dosyć mrówek i os. I w takim stanie pożegnałem obóz "Edwardowo" pod Iławą nad Jeziorakiem. Pozostaną wspomnienia i swędzące nogi. A może będą to dobre wspomnienia..?
Poszedł Papkin na jeżyny,
sprawa to nie nowa,
patrzy Stasio,
a w jeżynach stoi sobie krowa.
Ciągnie Papkin krowę,
a nawet popycha,
krowa ryczy, Stasio krzyczy -
nic zrobić nie mogę!
Więc obmyślił sobie Stasio
nie szczędząc szturchańcom -
stój krasulo, porycz sobie
głupowata franco...!
*
Gdzieś na końcu świata, w mazurskiej krainie,
w dalekim Tynwałdzie, czas powoli płynie.
Niebo zachmurzone, kroplą deszczu płacze,
cywilizacjo moja, czy cię znów zobaczę..?
Tyle dni zostało do końca wakacji,
nuda - nie ma co robić - wracać do cywilizacji?
Bojaźń wielka i trwoga przeszywa me ciało,
obozowa sielanka, nie taka, jak chciało...
Noce puste, bezsenne, straszą ciemnościami,
"kocie" oczy widzę, przybrane zjawami...
*
Przy drodze zbłąkanej,
gdzieś na końcu świata,
stoi drzewo uschnięte -
przebój tego lata.
To drzewo wisielców -
zaprzeczenie żywych,
zabobonów i legend,
ludzi bojaźliwych.
Strach tędy przechodzić
na drodze wyprawy,
gdzieś na końcu świata,
widok nieciekawy...
(Tynwałd / Makowo, 12 sierpnia 2016)
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz