Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 27 marca 2017


                        U  r  w  i  s  k  o...

Usiadłem pośrodku rozległej równiny, a wokół wielka pustka i morze zeschłej trawy. Żadnego drzewa, krzaka w cieniu którego można byłoby znaleźć odrobinę cienia. Morze falujących na wietrze traw, pozbawionych życia. Po horyzont nie doorzesz niczego tylko jego zarys stykający się z niebem. Co za okropne miejsce - ani żywej duszy, nawet ptaków nie widać, do których można byłoby choć "przemówić...?" Wstałem - rozglądając się wykonałem obrót wokół własnej osi. Jak marynarz na okręcie lub latarnia morska na bezludziu. Nic tylko jedna wielka pustka. Ruszyłem przed siebie z nadzieją, że przejdę ten pusty szlak bezdroża w poszukiwaniu bratniej duszy. Idąc mijałem krok po kroku kępy zeschłych traw spalonych słońcem... Ile potrzebuję czasu na pokonanie tego pustkowia i jak tu się znalazłem - przecież nie pamiętam, abym w ogóle z domu wychodził... Ale czy warto wspominać czas, który na tym pustkowiu praktycznie nie ma znaczenia? Biegnę... chwytam powietrze w płuca i coraz mi ciężej. Męczy mnie ten bieg i nie rozumiem dokąd tak się śpieszę?  Znowu biegnę, a świat wokół mnie ten sam - żadnej zmiany na lepsze. Usiadłem zmęczony wodząc oczyma wokół obserwując horyzont... Jest - nareszcie jest jakiś ptak fruwający w oddali  na niebie. Muszę się śpieszyć, aby nie stracić go z oczu. Albatros - krzykliwa mewa, a więc jestem, tylko gdzie...? Znowu puściłem się biegiem, aż w pewnym momencie z trudem zatrzymałem się nad urwiskiem, gdzie w dole kipiało morze, a fale rozbijały się o skalisty brzeg....
Gdzie jestem i dlaczego akurat tutaj....?  Zerwałem się otwierając szeroko ze strachu oczy...Tak! - to był tylko sen. Nie rozumiem tylko skąd taki sny się biorą, jaka jest ich przyczyna? Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie - wskazówki pokazywały godzinę 3:50. Przeleżałem nieruchomo godzinę, po czym wstałem - nie było sensu męczyć się dalej... Jaki będzie ten dzisiejszy dzień....?

                                                                              P  a  p  k  i  n


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz