Sobotnie zwiedzanie...
Z pogodą jest jak z małym dzieckiem - nigdy nie wiadomo, co wywinie... Pomimo zapowiedzi deszczu, a więc aury nie zbyt sprzyjającej wędrówkom - dzisiejsza sobota nie jest taka zła jakbyśmy się mogli spodziewać po zapowiedziach w telewizji przez złotowłosa panienkę-pogodynkę. A że trudno "psa" na uwięzi utrzymać - wybrałem się, tym razem naobchód centrów handlowych i to nie po zakupy bo nie mam takiej potrzeby, lecz aby trochę pochodzić, w związku z dewizą, że od czasu do czasu należy wyjść z domu i być pośród ludzi, aby nie zdziczeć... I cóż można dostrzec w takich centrach? Uważam, że nic! Bo prócz tłumów gawiedzi (większość oglądających niż kupujących, do których ja też się zaliczam), która to gawiedź pląta się w koło bez określonego celu. Ale to taka forma rozrywki. Czasy się zmieniły więc ludziska przeniosły się do marketów, aby pochodzić, zrobić jakieś zakupy, czasem bez celu i na wyrost, bo tylko to im do szczęścia potrzebne, aby wydać pieniądze. Małe sklepy i sklepiki już nie istnieją, wszystkie padły jak cięte kwiaty. Przytulne kawiarenki, gdzie można było spędzić czas w iście swojskiej i kameralnej atmosferze, też odeszły do lamusa, za to są kluby "Gogo" i innej maści rozrywki ciała i...zmysłu. Taki to ten dzisiejszy świat. A ja - cóż... "Upiekłem" dwie pieczenie na jednym ogniu - pospacerowałem i załatwiłem z powodzeniem sprawy duchowe, co najbardziej mnie satysfakcjonuje. Jestem w dobrym humorze i z nadzieją patrzę w najbliższą przyszłość. Pogody ducha wszystkim życzę i miłego spędzenia weekendu. Pozdrawiam...
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz