Upływ czasu, czyli
"szpiedzy i dywersanci..."
Pamiętam rozmowę podczas której moja Mama opowiadała, jak to nasze mieszkanie na "Serwówce" było powodem zainteresowania wielu ludzi, często tych najbliższych z rodziny zamieszkującej ten sam budynek. Powiem wprost - wszystkich intrygowało. Dlaczego..? Nie wiem, nikt z nas nie wiedział - mogliśmy się domyślać. Myślę jednak, że jedynym powodem była nasza Mama, jej przedsiębiorczość, zaradność, zdolność przewidywania i radzenia sobie w trudnych sprawach, słowem - wyższość w działaniu. W tych sprawach "biła na łopatki" wszystkich, co było powodem zazdrości, złośliwości i intryg. Odczuwaliśmy to na własnej skórze...Dziś historia się powtarza... Drzwi mojego pokoju, a raczej pokój za tymi drzwiami, jest celem "pielgrzymek" i durnego zainteresowania. Ale dlaczego..? Nigdy bym nie odważył się wejść do czyjegoś mieszkania, choćby do pokoju, otworzyć szafę w celu sprawdzenia, co takiego tam jest, czy też zaglądania w każdy kąt! A jednak odczuwam to na własnej skórze, taka powtórkę z przed lat, która w tej chwili dotyka moją osobę. Może nie watro "łamać" pióra i rozwodzić się nad szczegółami, które w gruncie rzeczy niewielką ujmę mi przynoszą, choć gdzieś we wnętrzu denerwują i osłabiają moje libido. Może nikt postronny nie zauważył by niczego zdrożnego takim postępowaniem, ja jednak dostrzegam pewne "zmiany" jakich próbuje się dokonać poprzez nierozważne, czasem tylko dyskretne rzucenie okiem w "otchłań" mojego pokoju. A może to ja jestem zbyt przewrażliwiony..? Takie zachowanie postrzegam jako zachowanie kogoś "tajemniczego" i...tchórzliwego. Bo kiedy zamknę drzwi pokoju, słyszę cichy "tupot" po drugiej stronie. Wtedy się śmieję i sam już nie wiem z czego (?) To chyba największa satysfakcja tego kogoś, kiedy "maluje" klamkę moich drzwi. Mnie jednak ciekawi całkiem inna rzecz: - co takiego można usłyszeć, dowiedzieć się z rozmowy telefonicznej, którą akurat prowadzę? Jak widać, ten "tajemniczy" adorator wybrał sobie jeden cel. A przecież wokół jest tyle innych klamek: od łazienki, od kuchni, innych pokoi... Dlaczego własnie celem jest moja klamka..? Jak bylem małym chłopcem, często bez powodu "wlepialiśmy" swoje nosy w czyjeś okno szukając w danym pomieszczeniu nie wiadomo czego. Przypominam te historyjki ze względu na to, że myśmy byli małymi dziećmi i tak naprawdę o nic nam nie chodziło. Obecnie podgląda mnie nawet mój wnuczek. Często widzę jego oko w otworze drzwi łazienkowych, na co zwróciła uwagę także jego Matka. Dzisiaj nikt mi w okna nie zagląda (za wysoko), ale te drzwi, to co innego. W większości dnia stoją otworem, bo nie posiadam żadnych skarbów, jedynie stos papieru wykorzystywanego do notatek, dokumenty i inne, które służą do Genealogii... Przypomina mi się film o "Dobrym Wojaku Szwejku," który miewał podobne "prześladowania." Ale to był ktoś, któremu nic, a nic nie przeszkadzało. Podobno trudno znaleźć w historii - tak twierdził zresztą Jarosław Haszek, autor książki o Szwejku - monarchię również skretyniałą jak Austria pod panowaniem Franciszka Józefa. Osobliwie tego skretynienia doświadczył na sobie sam Szwejk, zresztą uznany oficjalnie za matołka, padając ofiarą szpiegowania żandarmów z Putimia. W miejscowości tej odbyło się słynne alkoholowe przesłuchanie szeregowca Józefa Szwejka z 91 regimentu, domniemanego rosyjskiego szpiega... Co ma wspólnego owa historia ze Szwejkiem, choćby z dniem dzisiejszym? Otóż prawie nic! Nie sądzę, aby te "podglądy" były kurtuazyjne. Wszyscy, których tak bardzo intryguje to, co znajduje się w moim pokoju, mogą po prostu zapytać, a jeszcze lepiej - wejść, rozejrzeć się i stwierdzić, ze nic tu ciekawego. Gdy jednak zdobędę się na czyn desperacki, któregoś dnia opuszczę spodnie i pokażę tyłek. Myślę, że będzie to skuteczny sposób na ciekawskich. Ktoś kiedyś zasugerował mi założenie zamka. Może to dobry pomysł, ale nie realny. Nie mam zamiaru zamykać się na dziesięć spustów po to tylko, aby być samym sobą we własnym pokoju. A ja - czy chodzę do kogoś i wlepiam oczy w czyjeś mieszkanie...?Miłego dnia życzę...
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz