Szukaj na tym blogu

czwartek, 30 marca 2017


                     Co po mnie zostanie...? (6)

Kończąc ten cykl, oddaję się w "niewolę losu." Mam już tyle lat, że chyba nic w moim życiu nie ulegnie zmianie, ani na dobre, ani na złe... To co pozostanie, to jedynie sen, ten wieczny, z którego nikt nie zdoła mnie wybudzić prócz Stwórcy. I na nic wszelkie rozpacze - bo któż płakał będzie po mnie? A słowa są tylko słowami - nic więcej. Papier przyjmie wszystko, nawet to zło, które pleni się w każdym zakamarku mojego i każdego życia. Bo niczym się nie różnimy - może charakterem, który ma się nijak do zdarzeń, o które się ocieramy. A więc słowo i papier - bibuła, która kiedyś ulegnie przemianie, stanie się archiwum albo papką, z której powstanie być może kolejna pusta kartka, na której znów ktoś zapisze jakieś słowa... Co więc pozostanie..? Pytanie skierowane do kogo? Może tylko do samego siebie, gdyż trudno doszukać się odpowiedzi. A może to i dobrze, bo czasem lepiej nie wiedzieć...? Chciałbym napisać zdanie, frazę lub wiersz, który zostanie zapamiętany, a który grabarz mógłby wyryć na moim grobie jako epitafium - może coś takiego? 
              "Testament mój - 
              żyłem z Wami, kochałem i cierpiałem z Wami. 
              Teraz żyjcie, kochajcie, cierpcie sobie sami..." 

Albo napisać wiersz, który byłby kamieniem filozoficznym lub tylko zdanie, które zdałoby zwykłą ludzką słabość przemienić w miłość i aby ten ktoś miałby inne wejrzenie na mnie. Tak połączyć graficzne znaki, aby objawiły nareszcie sens mojego święta, by chaos został spleciony w nitki znaczenia, a bezpieczeństwo podało wolności rękę... Co po mnie zostanie...? Pewnie tylko słowa, bo cóż mogłoby więcej? "Jeśli zasłużyłem na Twoją pamięć - to pamiętaj o mnie, jeśli nie - nie odwiedzaj mnie więcej..."

           Nad moją biedną głową krążą czarne wrony
           i czekają na chwilę, kiedy padnę,
           by rzucić się w dół i wyszarpać moje wnętrzności.
           Z ostrymi dziobami i przekrwionymi oczami
           czekają na sposobność rzucenia się na mnie....
           Teraz szybują nad moją głową wiedząc,
           że mnie dopadną - może już za chwilę,
           bo ja bez sił leżę i bez czucia.
           A one sił nie tracą, szybują na wietrze
           ze skrzydłami bez ruchu -
           czekają aż zdechnę....
                              (18 maja 2016)

  

2 komentarze:

  1. zdechnac nie jest tak latwo ale wszystko jest mozliwe wczesniej czy pozniej.'

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda. Ostatnio już gdzieś wyrażałem swoja opinię na podobny temat i w pełni się zgadzam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń