Szukaj na tym blogu

piątek, 9 września 2016

Świadomy wybór, czyli....rzecz o jednym z bieszczadników.

Życie na pustkowiu uczy pokory, daje niezależność i bycie Sobą -  pisane z dużej litery, czyli jest czymś ważnym w życiu człowieka, który na co dzień przeżywa prawdopodobnie więcej przygód obcując z przyrodą niż fircyk z wielkiej metropolii, gdzie wszystko ma pod nosem..
A po skończonym dniu, może zatopić się myślami o tym, co napisać w kolejnej notce....
"Wielce szanowny Papkinie - byłem dziś bardzo zmęczony, bo pracowałem przez cały dzień od wczesnego świtu. Pod moją czaszką przesuwają się szeregi małych literek, które tworzą wpis na kolejnej stronie  dziennika...Jedna za drugą, jak legiony natarczywych owadów, szeleszczące niemal dosłownie - tworzą zdania banalne, czasem sensowne, czasem nie. A potem te literki zniknęły, pozostały tylko owady, mrówki, koniki polne i pchły skaczące z rządka na rządek. Aż wreszcie nadszedł łagodny chaos snu, kontury się zamazały, z mrówek pozostały motyle, migotliwe ptaszki i nocne ćmy...Machały skrzydełkami coraz wolniej zataczając coraz większe kręgi... I tak usnął Papkin nad tekstem pisanym przy palącym się kaganku. Ostatnim obrazem, który pozostał w jego świadomości był krzyk puchacza, który usiadł na wielkim drzewie tuż obok chatki...."
(fragment  opowiadania, które publikował będę od nowego tygodnia w odcinkach)
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz