Świadomy wybór...(10)
A jednak coś przeczuwałem... W nocy zaczęło mocno wiać. Za oknem wiatr wył, jakby mścił się nade mną za nieswoje winy i słychać go było w każdym zakątku izby. Wiało tak przez całą noc i dzień, a padający śnieg otulił białym puchem wszystko dookoła. Rankiem trudno było drzwi otworzyć z powodu zaspy, którą wiatr nawiał pod próg. Leśna dróżka znikła pod śniegiem i nastała nostalgiczna sceneria. Jak to dobrze, że w drodze z Sianek nie zaskoczyła mnie taka nawałnica (?) Dziś nadal wieje wiec pozostanę w domku. Jest troszkę zaległości, a poza tym trzeba będzie odgarnąć nawiany śnieg, bo nawet trudno dojść do strumienia po wodę... Mój przyjaciel mieszkający o dwa dni drogi stąd powiedział mi kiedyś: - "Każdego ranka stań pewnie na nogach i poczuj, jak ziemia daję energię i siłę..." Kiedy to było - zaraz na początku mojej drogi w tych ostępach, kiedy "uczyłem się" nawet samego siebie. Kurcze - ja co rano wstaję pewnie na nogach, bo inaczej bym się chyba przewrócił, ale też prócz energii czuję chłód podłogi i myśli w głowie: " ja chcę jeszcze spać..." Oczywiście, że żartuję...Wstaję do dnia, czasem później, ale zawsze jest to moja decyzja nie mojej głowy. Tak źle jeszcze ze mną nie jest, bo kto rano wstaje, temu....Własnie! "Najłatwiej nauczyć się żyć teraźniejszością niż czekać na szczęście w...przyszłości." A ja cieszę się tym co mam, przejmuję się tym, co było wczoraj i nie myślę o tym co będzie jutro. Jestem optymistą na co dzień i lekarstwem swojej duszy. Biorę głęboki oddech i staram się wejrzeć w głąb siebie. O matko...! Aż w głowie mi się kręci, kiedy wspominam wszystkie te porady, jakimi mnie częstowano. Fakt, wtedy były one na wagę złota, ale dziś? A każda jedna mądrzejsza od drugiej... A może wszystkie mądre?
Czasem zastanawiam się, czy gdyby można było cofnąć czas do jakiegoś danego momentu,
w którym wszystko się zaczęło, a może w którym wszystko się skończyło, to czy postępowałbym tak samo...? Czy może uniknąłbym popełniania błędów już raz popełnionych, a może popełniłbym jakieś inne...? Czy gdybym nie osiadł tu, to czy odnalazł bym się w tym zagonionym i zwariowanym świecie...? Tyle pytań i myśli o tym poranku, co by było gdyby..? Nie znajduję na nie odpowiedzi, a może po prostu nie chcę ich słyszeć? Ale jedno jest pewne w tej kwestii - raz podjęta decyzja owocuje w tradycji postanowienia i tego stanu nie zmienię.... A we mnie nagromadzone jest tyle energii, o której wspominał przyjaciel, że nawet On sam nigdy by tego nie przewidział, ale i ten sam dopowiedział takie zdanie: "pisz, przelej swoje myśli o ile chcesz i potrafisz, swoje emocje na papier. Znam takich, którzy to robili. Wylej swoje uczucia, a poczujesz ulgę..." Robię to, choć nie wszystko znajduje swoje miejsce w notatniku. Czy przynosi ulgę - nie wiem, ale czasem lubię poczytać wcześniejsze "zwierzenia" mojej duszy. Śmieję sie wtedy pod nosem i dziwię, jak to możliwe i że teraz mógłbym o tym czy tamtym napisać lepiej, dosadniej....Nie jestem pisarzem i to o czym piszę nie jest rewelacyjnym dziełem. To raczej coś "bez przekonania," czasem "na siłę," a już na pewno nie na miarę nagrody Pulitzera. Ot takie sobie bochumazy i kicze, choć czasem udaje mi się naprawdę w miarę dobry wierszyk. Nie zależnie o czegokolwiek i kogokolwiek, są moje, choć kiczowate... Los i życie piszą różne scenariusze i przyznają rolę dla każdego. Wyrzucam z siebie słowa i czuję ulgę. Bo kim jestem - facetem, który dokonał świadomego wyboru. Tu przyszło mi żyć w samotności i zmierzyć się z surowością otoczenia. Radzę sobie, ale musiałem przebyć długą drogę nim odnalazłem się w tej rzeczywistości, zanim zaakceptowałem to swoje nowe miejsce na ziemi. Musiałem nawet pokonać strach, bo mówiąc: "nie boję się," tak faktycznie jest, ale gdzieś w głębi duszy człowiek ma ten strach zakodowany. Życie uczy wszystkiego, a to miejsce - pokory...! No dobrze, na dziś koniec tych wylewności. Teraz odgarnę śnieg nawiany przez wiatr, bo nikt tego za mnie nie zrobi. Pomyślności....!
PS.
Piękny basior na drodze rozjechanej przez leśnych.
(cdn)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz