Kresy - czyli historia rodziny mojego Taty..
(Fragment z Tryptyku)
Nad brzegiem Zboryszówki,na polu wzniesiony,
stał parterowy dworek z kolumnadą,
widok rozległy miał od wschodu strony,
słońce promiennie swe słało kaskadę
na dom prześliczny, na ogrodów skłony
tak oświetlając rzeźby, co gromadą
kolumny i gzymsy ściany ozdabiały -
architekturą dom był wspaniały.
Wzniósł go ponoć lat temu
ojciec dziadka Franciszka,
mądrzy artyści stworzyli budowlę,
zamieszkiwała dworek rodzina ta sama,
choć oczywiście generacje nowe...
I byli tam:
dziadek, wnuki i ojcowie,
mamy i żony dbające o zdrowie...
*****
Dojść do posesji, wziąć we własne dłonie
to, co zostało, po ruinie chodzić,
otoczyć myślą wszystkie stare dzieje
i jechać końmi przez pole, przez błonie.
Albo od rzeki, wszak to czas nam skróci,
więc podążałem pełen animuszu,
w głowie piosenka jakaś znów mi leci -
z wiankiem na głowie lub czuprynie włosów....
*****
Gdzieś za Marianówką od strony Piskora,
pędzi po drodze jeździec zadyszany,
koń zapieniony, w pocie cała głowa,
rzeź i pogromy - płoną wszystkie domy.
Cała wieś w ogniu, czuje się swąd dymu,
dziadek Franciszek zabity, czy ranny -
wszystkich Polaków tam rżną dzikie bandy,
rzeź i pożary w całej okolicy...
*****
A dziś tu spokój - wszystko zamarło,
po ziemi ojcowskiej nie zostało śladu,
ta cisza tak ciąży i krew mi się burzy,
a złość moja wielka - siłą wodospadu.
Moja wyprawa mi się nie udała,
większość mieszkańców z ukrainizowana,
naszego powrotu się nie doczekała
ta ziemia nasza z dziada pradziada,
na wieki zostanie tylko w sferze marzeń....
(Horochów, czerwiec 1988)
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz