O wszystkim i o niczym, czyli...
zapiski ze starego notatnika...
W wojsku pracowałem w branży prostytucyjnej. Dzięki temu miałem sposobność zapoznania się z ciekawymi ludźmi różnego światopoglądu (jak zostać...kochankiem). Przez to samo zapewne byłem lubianym sprzątaczem. Dyskrecja nie tylko zobowiązuje, ale jak się okazało - popłaca. Otrzymałem od systemu wychowanie moralne i umiłowanie do...przyrody. Ponadto jedna z klientek oficera politycznego, z zamiłowania "nauczycielka seksu" poinformowała mnie nieodpłatnie, jakie książki trzeba czytać, żeby nie iść na ślepo po ścieżkach życia. Czy to wystarczyło, aby zmieścić się w konkurencji? Chyba nie, sadzę po tym, co spotkało mnie w późniejszym czasie.... Być cieciem oznacza bycie Indianinem, bycie Indianinem oznacza bycie człowiekiem drugiej kategorii. Pięćset lat temu hiszpańscy konkwistadorzy umiejętnie wykorzystując mit nawracania, chcąc być dla Indian bogami - wyrżnęli w pień, upodlili i zniewolili zamykając w rezerwatach. Komuna uczyniła z nami podobnie.... (tu chwila zadumy i refleksji). Nas reżim powitał salwą karabinową, wiezieniem i zniewoleniem. Poddano eksterminacji, zanegowano oficjalnie w imieniu prawa wszystkie nasze wartości cywilizacyjne i dotychczasowy sposób życia. Władza pokazała swój snobizm, którego wprost nie cierpię.... Później do określenia snoba dołączyć należy snoba megalomana, chwalidupę i innej maści zarazę. Zastanawiam się, czy nie zgłupieć na stare lata, zapisywać w sekretnym dzienniku (notatniku), ile wydaję na jedzenie, bilety autobusowe, kolejowe, tramwajowe i...seks!? Feee!! Zawsze mawiałem, że na tą zarazę nie dam złamanego grosza i słowa dotrzymuję. Ale jak do cholery pogodzić to wszystko, co właściwie mi pozostaje po tym, jak mi w głowie wszystko poprzewracali...? I jak tu wojny ma nie być..! Siedzimy wszyscy jak ślimaki wydłubane z pancerza o "pustym" żołądku. Bo jak wyżyć z tego ochłapu....?Szanowny Panie Ministrze Sprawiedliwości.
Pisze zmęczony życiem samotny ojciec. Piszę, bo dłużej mam dość swojego życia. Jest ono dla mnie męką. Od wielu lat jestem wdowcem (na utrzymaniu dwoje nieletnich dzieci) za wszawe pieniądze, bez środków, które wystarczały by na normalną egzystencję. Państwo stanęło przeciwko mnie, bo środki, które otrzymuję z normalnej pracy są ewidentnie wydawane na pokrycie opłat z tytułu eksploatacji mieszkania, gazu, energii elektrycznej i innych. Na życie nie pozostaje nawet przysłowiowy ochłap! Próbowałem szukać pomocy w Opiece Społecznej, ale mi się nie należy, gdyż moje dochody z tytułu świadczenia pracy, przekraczają ustalony limit o....4,70 zł.... Ale wstyd tak żebrać. Nie chcę dłużej żyć i być zakałą oraz ciężarem dla mojej wspaniałej Ojczyzny i państwa. Tak, państwa, bo całe życie byłem uczciwym obywatelem, ciężko pracowałem dla innych i dla swojej rodziny. Nie kradłem i nie wchodziłem w kolizję z prawem - dlatego jestem żebrakiem...! Jako pięćdziesięcioletni "starzec" jestem zmęczony życiem i niezadowolonym, bo po co żyć "fajtłapie, niedorajdzie," gdyż za takiego mnie państwo uważa? Samobójstwa popełnić nie mogę, bo nie pozwala mi na to moja religia (jestem chrześcijaninem). Na ręce Pana Ministra składam tę moją prośbę o wyrok śmierci dla mnie. Ja zaś zrzekam się obywatelstwa polskiego raz na zawsze...
Tak dawno przyszedłem na świat,
jako zwykły, szary człowiek.
Mieszkam w zwykłej szarej miejscowości,
w zwykłym, szarym domu
i chodzę do zwykłej - szarej pracy. (?)
A kiedy przyjdzie mi umrzeć,
zostanę pochowany na zwykłym szarym cmentarzu
zasypany piaskiem...
W grób mój zostanie wbity drewniany krzyż,
a na nim metalowa tabliczka,
na niej wpisany napis:
"Tu spoczywa świętej pamięci (tylko, że pamięć się nie zgadza ponieważ jestem (byłem)
zwykłym szarym człowiekiem) -
ludzi zwykłych, szarych nikt nie pamięta...
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz