Szukaj na tym blogu

sobota, 19 listopada 2016

                              (13) Miejsce zadumy...


Melancholijny dzień - podobny do wczorajszego. Już chyba każdy z nas przyzwyczaił się do jesiennej aury - ponurości, mżawki, deszczu, a nawet śniegu. Potrafię odnaleźć się w każdej podobnej sytuacji, ale ta ponurość po prostu mnie zniewala. W domu nie usiedzę - szkoda marnować czasu. Należę do ludzi "zmiennocieplnych" (dobrze czuję się latem, choć za upałami nie przepadam), a także zimą w czasie siarczystego mrozu. Siedzenie więc w czterech ścianach, to "zabójstwo." Bo jeśli już, warto pomyśleć, przeanalizować to wszystko, co było naszym udziałem jeszcze dwa, trzy miesiące temu. Ostatnio wpadł mi w ręce kolejny już raz artykuł dotyczący historii Sianek i znowu powielane te same błędne informacje dotyczące samej miejscowości, w szczególności jej właścicieli, czyli Klary i Franciszka Stroińskich. I będę tu polemizował, bo wiele z tych informacji ma się nijak do wszystkich poprzednich. Bo kiedy stoję przed nagrobkami tychże, mam w myślach obraz tego miejsca, tego co tu było, bo jak było mówią kroniki i skromne informacje na pobliskiej tablicy. Większość z odwiedzających to miejsce nie wie lub wie niewiele. Robią sobie zdjęcia, odpoczywają, bardziej wytrawni w marszu udają się do pobliskiego źródła Sanu. Potem wracają do Mucznego... Nekropolia na rozdrożu... Idąc drogą, a potem ścieżką wijącą się pośród lasów, gdzie zamiast horyzontu stoją szpalery drzew i gęstwiny, gdzie z jednej strony mamy zaskakującą dzikość, niezwykle malownicze grzbiety gór wyłaniających się zza ściany lasu, a z drugiej strony ta wielka niewiadoma będąca przed nami. Bo na tej ścieżce, za każdym razem spotyka się coś "nowego," coś czego nie dojrzało się poprzednim razem... Zawsze mnie kusi, żeby tak zejść ze ścieżki i znaleźć się pośród tej dziczy i drzew szumiących na wietrze. A przestrzeń ta jest tak pusta i dzika co tajemnicza. Tu praktycznie kończy się świat cywilizowany, bo dalej to tylko kraina bezdroży, dzikich lasów, pustych dolin, samotnych gór i wielkiej niewiadomej. Tutaj samotny wędrowiec czuje się niezbyt ważną i zagubioną w dzikim świecie cząstką natury. W tym miejscu praktycznie kończy się każda wyprawa do tego miejsca. W obrębie kaplicy (na zdjęciu powyżej: tak wyglądała do 2014 roku) jest (był) cmentarz. Otaczająca to miejsce atmosfera ciszy mówi o przemijaniu. W ostatnim czasie miejsce to uporządkowano na tyle, by nazwać je enklawą dawnej świetności. Zrujnowana czasem, a także fizycznie (nadgorliwi władcy powojennej Polski wysadzili w powietrze to i inne zabudowania Sianek) - kapliczkę grobową Klary z Kalinowskich Stroińskiej oraz jej męża Franciszka Stroińskiego. Szkoda, że ulegających zniszczeniu nagrobków, nikt do tej pory nie poddał renowacji. Napisy na nagrobkach są już prawie nieczytelne. Kontrowersję budzą też daty oraz te podawane w kronice Sianek. Kaplica, o której mowa wybudowana została w roku 1906, a fundatorami jej byli Stroińcy. Ich dwie córki: Marysia i Bogusia, które zmarły w krótkim odstępie czasu na szkarlatynę, zostały pochowane w krypcie grobowej w podziemiach kaplicy, która podzieliła ten sam los co inne obiekty po roku 1945. Dziś nie ma tu żadnej wzmianki na ten temat. Kiedy stoję w tym miejscu, jestem myślami z całą historia tego miejsca. A przebywał tu sam marszałek Józef Piłsudski, jak też moi przodkowie - rodzina z Krakowa (jest o tym wzmianka w kronice rodzinnej). A jeśli powieść Jarosława Haszka nie jest fikcją literacką, bywał tu także wojak Szwejk - Czech z armii austriackiej, który dobrowolnie poszedł na wojnę, aby walczyć za Najjaśniejszego Pana....W 2014 roku jak wspomniałem, miejsce to zostało uporządkowane, a kapliczka wyremontowana i skutecznie zadaszona (patrz zdjęcie poniżej). Jak widać, można sobie myślami wrócić do lata i powspominać w te słotne, jesienne dni....

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz