(14) Komunikacja miejska - oddechem miasta...
Już wypowiadałem się kiedyś na ten temat, ale od tamtego czasu nic właściwie się nie zmieniło. Tak moje, jak też opinie innych osób zapewne nie były nigdy zadowalające. Komunikacja miejska, to najczęściej miejsce "bitwy" o dobre siedzące miejsce, ale nie tylko - to również przegląd przez różne, najdziwniejsze ludzkie zachowania. Gdy widzę takie sceny, ogarnia mnie śmiech, a czasem nawet złość. Młodym osiłkom wydaje się, że mogą wszystko: - drzeć papę, histerycznie się śmiać, czy głośno rozmawiać przez telefon. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że żyję w naprawdę dziwnych czasach i rzeczywistości, w której nie potrafię się odnaleźć.Rzadko korzystam z komunikacji autobusowej chyba, że wymaga tego pospiech lub spora odległość. Obserwuję bitwy komunikacyjne, a wszystko przez pewną grupę wiekową. Takie obrazy z życia wzięte obfitują miejsca w pobliżu targowisk lub skupisku sklepów. Panie w wieku 50-60 lat - zmora wszystkich pasażerów komunikacji miejskiej. Próba sił zaczyna się już na przystanku - walka o miejsce na... ławce. Nawet nie próbuję, niech sobie siedzą.Kiedy tylko podjedzie autobus, zrywają się z tych ławek i z prędkością nieprawdopodobną dopadają autobus nie bacząc na innych. Miałem taką okazję zaobserwować wczoraj, kiedy matka z wózkiem i dzieckiem została brutalnie odepchnięta, wręcz wyrzucona, a wejście do autobusu zabarykadowane przez rozwydrzone starsze panie. Przy ich próbach ustawiania sie na wysokości drzwi, zdarza się im popchnąć, uderzyć torbą z zakupami, parasolem i tym co akurat mają w ręku. Kiedy w końcu uda im się zająć odpowiednią pozycje startową, a kierowca otworzy drzwi, zaczyna się jatka. Wpychają się zanim ludzie wysiądą, walczą o miejsca siedzące, jakby to była sprawa życia i śmierci. Jak już usiądą, wyciągają z kieszeni bilet i proszą kogoś o jego skasowanie. Straszne zmęczone, bo musiały tytle po rynku chodzić...(?) bo jakby zrobiły to wcześniej, to miejsc siedzących by zabrakło. Jeśli się natomiast zdarzy, że miejsce siedzące jest zajęte przez osobę według nich zbyt młodą, by mogła siedzieć,rozpoczyna się pogadanka o wychowaniu. Że podłe czasy nastały, młodzi starszych nie szanują, bo jak w państwie ma być dobrze, jak mamy tworzyć zdrowe, porządne społeczeństwo (Ci młodzi (?) pozbawieni wszelkich uczuć. Z pewnymi aspektami tego stwierdzenia można się zgodzić, ale tylko z pewnymi (to już inny temat). I gadają, wylewają swoją złość. Łupią groźnie na siedzących bezduszników, sapią nad nimi, szturchają niby przypadkowo. Co odważniejsza próbuje egzekwować "swoje prawo" do miejsca siedzącego kłótnią, ciągnięciem za rękawy itp. Kiedyś, kilka lat wstecz, bylem świadkiem zdarzenia w tramwaju w Poznaniu, jak oberwało się młodej kobiecie w ciąży za to, że zaszła w ciążę, a teraz odbiera miejsce siedzące im, schorowanym i starym, którzy przepracowali po 30 lat by młodzi mieli lepszą przyszłość. Wtedy nie wytrzymałem i dałem paniusi do wiwatu. Poskutkowało... Prawda jest jednak taka, ze kiedy wsiada do autobusu czy tramwaju osoba naprawdę schorowana, starsza, kobieta w ciąży czy z dzieckiem na ręku - tylko młodzi (choć nie wszyscy) ustępują miejsca. Wielokrotnie widzę, jak młode panie i młodzi panowie zrywają się ze swoich miejsc, by pomóc wnieść wózek z małym dzieckiem lub pozwolić komuś usiąść na swoim miejscu. ...
Walczące pasażerki - obleśne, wstrętne babska siedzą wtedy jak zaczarowane milcząco gapiąc się w okno, żeby chociaż nie padło na nie i nie musiały ustąpić miejsca... Mam też kilka innych spostrzeżeń innej natury, z którymi podzielę się przy najbliższej okazji... A dziś już piątek. Zbliża się kolejny weekend i z tej racji życzę wszystkim miłych wrażeń, wypoczynku - własnie już dziś, w ten kolejny dżdżysty dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz