Szukaj na tym blogu

środa, 30 listopada 2016

Człowieczeństwo za złotówkę...

Wczoraj bylem w Auchanie...Wziąłem wózek wcześniej umieszczając w nim złotówkę. Po drodze wstąpiłem do sklepu komputerowego, aby obejrzeć jakieś nowości... Mój pobyt w sklepie trwał przysłowiowe pięć minut, a kiedy wyszedłem stwierdziłem, że wózka nie ma...
Kiedyś w innym markecie umieściłem w wózku pięć złotych ze względu, że nie miałem złotówki. Wszedłem w alejkę pomiędzy regałami. Pozostawienie wózka "bez opieki" również trwało zaledwie kilka chwil. Kto mógłby sie spodziewać, że znajdzie się jakiś debil czyhający na wszawe grosze. Kiedy go zwracałem (wózek) stwierdziłem, że zamiast pięciu złotych, była kaucja jednego złotego... Jednak coś w tym stereotypie o Polakach jest - jesteśmy krajem złodziei. Kilka zaledwie dni temu dałem jednej pani dziesięć złotych, bo z płaczem błagała o pomoc. Po pół godziny, ta sama pani znowu, ale w innym miejscu prosiła o wsparcie i jak się przysłuchałem - zbiera na...jedzenie... Tego lata odwiedziłem Toruń. Z chwilą upływu czasu skierowałem się na Rynek Nowomiejski, gdzie jak zauważyłem znajduje się publiczna toaleta. Schodząc schodami w dół poczułem, że jestem w..."domu."  "Złoty pięćdziesiąt" - zażądała starsza pani siedząca za malutkim stoliczkiem, krzywym i brudnym, który bardzo współgrał z resztą toalety. "Proszę pani, mam drobnych tylko złoty trzydzieści" - błagalnym głosem poprosiłem starszą panią. "Złoty pięćdziesiąt" - powtórzyła charczącym głosem strażniczka śmierdzącego interesu... W naszym kraju można zwariować, to jest dzicz...! Nie wiem, czy to kwestia wiary, moralności, zwykłej kultury, biedy. Nie wiem gdzie się zagubiliśmy. Przecież jeśli ktoś nie zamknie samochodu i zostanie okradziony, jest u nas traktowany jak głupiec, a takiego złodzieja raczej uznaje się za spostrzegawczego, sprytnego, zaradnego człowieka... Dopiero po powrocie do domu, kiedy na spokojnie przemyślałem ówczesne zdarzenie w Toruniu oraz wczorajszy pobyt w Auchen, doszło do mnie olśnienie. Jaki świat mógłby być łatwy w sposób piękny, gdybyśmy nie usiłowali być dobrzy, żebyśmy nie usiłowali kochać innych, żebyśmy nie byli tacy inteligentni, ale po prostu nie byli nawzajem złośliwi i chamscy...!  Nie wiem, jak do tego doszło, ale zastaną "chorobę" łatwo zdiagnozować: - silne zapalenie kompleksów. A najlepszym sposobem na kompleksy są umartwienia. Adwent jest wiec najlepszym czasem leczenia naszych dusz i umysłów: - 
- na uzależnienie od pieniędzy zalecana - jest jałmużna,
- na zazdrość - uczynki miłosierdzia,
- na egoizm - wieczorem jednominutowy rachunek sumienia,
- na nienawiść do wrogów - modlitwa w ich intencji,
- na problemy z mężem / żoną - wspólne wyjście do restauracji,
- na złe relacje z dziećmi - wycieczka rowerowa, spacer, kino, itp,
- na brak czasu - abstynencja od telewizora i komputera,
- na złe myśli - gimnastyka rano, mały bieg wieczorem,
- na nadmiar złych emocji, agresję - bieg mocnym tempem, 
- na nudę życiową - krótka refleksja: każdy mój ruch odbywa się przed majestatem Boga...
Nie wiesz, jak żyć: wyjaśnij sobie oczywisty fakt - "dzisiejszy dzień może być twoim ostatnim."  Recepty jak widać są proste, gorzej z ich realizacją. 
Wszystkiego dobrego wszystkim życzę...
  
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz