(18) Pobożne życzenie...
Mój kościec nie lubi błyskawicznych zmian pogody. Reaguje szybko i boleśnie sprawiając, że poranek rozpoczyna się serią stęknięć i dziwacznymi pozycjami ciała. Mogę sobie na to pozwolić, gdyż nikt nie patrzy. Drzwi do pokoju zamknięte, jestem sam - wszystko gra.... Jestem jednak pewien, że pod spojrzeniem innych, wyprostowałbym się jak trzcinka. Ale tak nie jest. Jestem sam i pokwękując poczłapię w życie. Może ono mnie wyprostuje...? Ale, że dzień należy rozpocząć modlitwą, to proszę Pana Boga o łaski i siłę przetrwania: "Boże,użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmienił to, czego zmienić nie mogę i szczęścia, aby mi się jedno z drugim nie pogmatwało. Pobłogosław Panie tym, których niechcący uraziłem słowem lub czynem, Amen...A ponieważ dziś piękny, słoneczny dzień, pierwszy od kilku dni, niebieskie niebo i w miarę ciepło. Dobrego dnia wszystkim życzę, a sam udaję się w plener.
Cierpliwie układam obraz mojego świata...
Codziennie małe radości,
to białe obłoczki na niebie,
jak puzzle dopasowują kolejne dni do siebie....
Zieleń lasu w oddali,
to goście, których odwiedzam,
pojedyncze, kolorowe kwiatki,
to wspomnienia mojej matki.
Duży dąb z lewego boku,
to ten, który w życiu dotrzymuje mi kroku,
a pod drzewem dwa żołędzie -
dębowe dzieci....
Na dole układanki widać szarą rzekę,
to smutki i żale,
choć nie chcę ich wcale.
Prawy bok nie zostanie ułożony,
to miejsce dla dębowej żony...
Puzzle nie pasują,
ich kształt ciągle się zmienia,
a to oznacza,
że nie jestem do ułożenia...
P a p k i n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz