Szukaj na tym blogu

sobota, 5 listopada 2016

(2) Rzewny sentyment...

Tu gdzie mieszkam obecnie, nie ma widoków ani pejzaży przypominających mi  te z przed lat. Obawiam się, że brakuje ich również tam, gdzie były one obecne całymi latami. Postęp kosztuje, a wszystko co stare i niepotrzebne w związku z rozbudową miasta, uległo "dewastacji" i to dosłownie. Wiele tych elementów tamtejszego świata znikło bezpowrotnie, czasem nawet przez głupotę nadgorliwych urzędników. To stare odeszło wraz z ludźmi, których dziś ziemia otula. Moja ziemia rodzinna pozostała daleko za horyzontem. Patrzę za ten horyzont, za którym pozostawiłem swoje wspomnienia i życie w dzieciństwie, gdzie pozostała historia rodziny, niezapomniane czasy, stare dzieje... A zatem, gdzie jesteście Wy, którzy kształtowaliście moje sumienie...? Tak, wiem - wszyscy odeszli do wieczności... Gdzie jest prawdziwa wodzianka, kartoflanka o specyficznym smaku, jak wojskowa grochówka, ruskie pierogi, których smak dialektował podniebienie, łazanki z kapustą, czerwony barszcz z fasolą, czy biały żurek z jajkiem...?  Oczywiście - te potrawy można dziś sobie przysposobić, ale nie będą one już takim specjałem, jak kiedyś. Tęsknię do wiejskich pejzaży, takich z nad Wisłoka i okolic Drabinianki, które ukazywały się moim oczom tuż po ich otwarciu po nocnym śnie. Do widoku wierzb płaczących, które zdobiły drogę - przydłużenie ulicy Podpromie, których gałązki zwisały do ziemi, a które wiosną bieliły się baziami... Tęsknię do kiści bzów grubych jak winogrono, do słoneczka i naprawdę zielonej trawy, pachnących kwiatów nad rzeką i polach, woni maciejki w letnie wieczory.... Gdzie jesteście te piękne poranki niczym nie skażone, przydrożne kapliczki umajone i Zielone Świątki...? Odeszły wraz z czasem upływającym, pozostawiając żal i nieutuloną tęsknotę, bo dzisiejszy świat jest bez uroku, zgniły i zły. A przecież jeszcze nie tak dawno patrzyłem na kraj moich przodków i da tamtych sekwencji nawiązuje moja tęsknota - za tym, co utracone... Tu, gdzie obecnie żyję nie ma niczego z tamtego uroku mojej rodzinnej ziemi...
                                                          Z horyzontu na pewno bliżej do Boga
                                                     z miejsca, gdzie ziemia całuje skrawek nieba
                                                            i miesza się biel anielskich skrzydeł,
                                                    skrzydeł brunatną korą drzew i złotem zboża.
                                                                  Na pewno bliżej widnokręgu,
                                                              dlatego tak trudno za nim gonić,
                                                               nie można go schwytać w ręce,
                                                               tak po prostu zamknąć w dłoni.
                                                          Położyć przed sobą blisko na kolanach
                                                                        i patrząc w oko nieba
                                                                    na ziemi w sen zapadać....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz