Szukaj na tym blogu

niedziela, 6 listopada 2016

(3) Smutne widoki pory roku...

Zima za pasem - chłodno coraz bardziej. Ponuro i buro na świecie. Mgły spętały swym mlecznym parawanem wszystko, co wokół nas. Dzień budzi się ospale, jakby mu się nie chciało wstać. Drzewa ogołocone z liści wyglądają jak miotły baby jagi - nie ciekawy widok za moim oknem.... Jesień z piekła rodem, bezpańskie i wszędobylskie koty, czarne przeważnie, wałęsające się po całym obejściu...i ta 'kocia mama..." To Ona swoją troskliwością powoduje, że mnożą się te "bestie" i miauczą po nocach. Buda przy budzie, smród i walająca się i niedojedzona żywność.... Ale mamy czasy i jeszcze ta niemrawa, brzydka szara jesień. Bo jeśli słonko, to przez chwilę, a zaraz potem znowu mgła schodzi do ziemi i okrywa swą mleczną powłoką wszystko co żyje - ludzi i drzewa, a one w wieczorowej poświacie i we mgle wyglądają jak zjawy, niczym nie z tej ziemi. Jak Morlokowie żyjący w podziemiach, wychodzący tylko o zmroku, szukający naiwnych z pośród ludzi, aby je siłą zawlec do ich podziemnego świata... Mrok i już niczego nie widać. Tylko myśli skupione wokół mnie pozwalają na chwilę fantazji, aby móc odnaleźć się w tym przedziwnym, jesiennym czasie. O tej porze nie można wychodzić z domu, można natknąć się na "upiora." Złoty księżyc zabłysnął na moment na nocnym niebie, po czym znikł rozpływając się za mgłą, która niespodziewanie znowu przykryła cały świat. Rano będzie tak mlecznie, że bożego świata trudno będzie dostrzec. Jesień robi nam kawały - sprawia, że stajemy się ospali, jacyś niemrawi, zdolni do głupstw. I taką właśnie "głupotę" przedstawiłem. Ile w tym prawdy, a ile fikcji myślowej - niech każdy z osobna osądzi... A dzisiaj kolejny dzień "maratonu." Zbliżam się do wydarzenia, o którym jutro. Z jesiennym pozdrowieniem, życzę milej niedzieli....wszystkim!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz